VIP Room - 350
3 posters
Strona 3 z 11
Strona 3 z 11 • 1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11
Re: VIP Room - 350
Megan pozwoliła Vincentowi się przebadać, krzywiąc się jednak lekko, kiedy zaczął dotykać jej żeber. Co z tego, że ostrzegł, bólu to nie złagodzi. Ale może leki, które jej przepisał już tak. Zachowała kamienną twarz, gdy wspomniał, że nie powinna się forsować. Czy seks na stole podchodzi pod tę kategorię? Kiedy zaczęła się wymiana zdań między mężczyznami, siedziała cichutko, przysłuchując się temu wszystkiemu. Wydawać by się mogło, że kompletnie zapomnieli o jej obecności i jedno też musiała doktorkowi oddać: miał gadane. Sergio nie potrafił nawet odpowiedzieć na tamte żelazne argumenty. Kiedy wspomnieli o Letty Rodriguez, szybko skojarzyła, co dokładnie mieli na myśli. Jej chłopakiem był Dominic Sinclair, a za jego śmiercią stał nie kto inny jak Borgia. Nie było jednak na to dowodów. Oficjalna wersja: zbyt szybka jazda w złych warunkach pogodowych. Prawda była jednak inna, lecz tylko nieliczni ją znali. Spojrzała na Vincenta, a potem na Sergia lekko zdezorientowana tym, że doktorek wywala jej chłopaka na niby za drzwi. Czyżby chciał z nią być sam na sam? Dlaczego? A może chodziło mu o to, by zmusić Sergia do konfrontacji z mediami, których nie mógł i tak wiecznie unikać?
- Nie, nie mam... - odparła trochę niepewnie, wciąż nie bardzo wiedząc, o co chodzi. Ale czuła, że zaraz się dowie.
- Nie, nie mam... - odparła trochę niepewnie, wciąż nie bardzo wiedząc, o co chodzi. Ale czuła, że zaraz się dowie.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio westchnął cicho, wiedząc, że spieranie się z Vincentem, to syzyfowa praca, nie było szans wygrać z nim na słowa. Chwycił w rękę obydwa telefony, po czym ubral koszulkę i uśmiechnął się do Meg.
- Nie martw się, on nie zjada ludzi - jego łagodny uśmiech przerodził się we wredny. Puścił jej oczko i ruszył do wyjścia. - Zaraz jestem z powrotem - dodał na odchodne, zanim zamknęły się za nim drzwi.
Vincent spojrzał jak przyjaciel wychodzi. Po chwili wrócił na fotel i usiadł naprzeciwko dziewczyny. Wyraz jego twarzy wydawał się być dość przyjazny, jednak prócz tej oczywistej rzeczy, ciężko było wywnioskować o co mu chodzi.
- Nie lubię owijania w bawełnę, więc przejdę do rzeczy - powiedział, przyglądając się Meg. - Widzę, że Sergio cię lubi. Z jednej strony, to nie mój problem kogo lubi, ani problem nikogo z naszej paczki, ale z drugiej... Wyglądasz mi na bardzo bystrą i mądrą osobę, wiesz o czym mówię, prawda? Nikt z nas nie chce powtórki tego półtora tygodnia. Wiem co sobie wykombinował, że będzie udawał szczęśliwy związek, by pokazać tamtej dziewczynie, jaki to on jest twardy i jak mocno go to obeszło, ale sama wiesz, że rzeczywistość jest zgoła inna. Wiem, że to może zabrzmi banalnie, ale my tu wszyscy troszczymy się o siebie i nie chcemy patrzeć, jak Sergio stacza się na dno. Jego życie jest zbyt nieszczęśliwe, żeby zmieścić w nim jeszcze więcej nieszczęścia, a teraz... sam nie wiem co o tym myśleć. Przez telefon powiedział mi dosyć sporo, bo gdyby tego nie zrobił, nawet bym tu nie przyjechał. Dlatego chciałbym cię prosić byś dobrze zastanowiła się nad tym co robisz, zanim to zacznie się na dobre. Staniesz się częścią jego świata, a ten świat nie ogranicza się tylko do przechadzania się po ulicy i trzymania za rękę przy paparazzich. Sergio ma specyficzne hobby i nie lubi go dużo ludzi z pewnych światków, dlatego możesz łatwo stać się celem co niektórych, a jeśli się już zdecydowałaś, to pogadaj z nim szczerze, bo wydaje mi się, że powinnaś wiedzieć, w co się pakujesz, szczególnie, że... - wskazał dłonią na jej twarz, na którym widniał ogromny siniak. - Sama wiesz, jak się kończy zadawanie się z niewłaściwymi ludźmi.
---------> Galeria Handlowa / Sergio
- Nie martw się, on nie zjada ludzi - jego łagodny uśmiech przerodził się we wredny. Puścił jej oczko i ruszył do wyjścia. - Zaraz jestem z powrotem - dodał na odchodne, zanim zamknęły się za nim drzwi.
Vincent spojrzał jak przyjaciel wychodzi. Po chwili wrócił na fotel i usiadł naprzeciwko dziewczyny. Wyraz jego twarzy wydawał się być dość przyjazny, jednak prócz tej oczywistej rzeczy, ciężko było wywnioskować o co mu chodzi.
- Nie lubię owijania w bawełnę, więc przejdę do rzeczy - powiedział, przyglądając się Meg. - Widzę, że Sergio cię lubi. Z jednej strony, to nie mój problem kogo lubi, ani problem nikogo z naszej paczki, ale z drugiej... Wyglądasz mi na bardzo bystrą i mądrą osobę, wiesz o czym mówię, prawda? Nikt z nas nie chce powtórki tego półtora tygodnia. Wiem co sobie wykombinował, że będzie udawał szczęśliwy związek, by pokazać tamtej dziewczynie, jaki to on jest twardy i jak mocno go to obeszło, ale sama wiesz, że rzeczywistość jest zgoła inna. Wiem, że to może zabrzmi banalnie, ale my tu wszyscy troszczymy się o siebie i nie chcemy patrzeć, jak Sergio stacza się na dno. Jego życie jest zbyt nieszczęśliwe, żeby zmieścić w nim jeszcze więcej nieszczęścia, a teraz... sam nie wiem co o tym myśleć. Przez telefon powiedział mi dosyć sporo, bo gdyby tego nie zrobił, nawet bym tu nie przyjechał. Dlatego chciałbym cię prosić byś dobrze zastanowiła się nad tym co robisz, zanim to zacznie się na dobre. Staniesz się częścią jego świata, a ten świat nie ogranicza się tylko do przechadzania się po ulicy i trzymania za rękę przy paparazzich. Sergio ma specyficzne hobby i nie lubi go dużo ludzi z pewnych światków, dlatego możesz łatwo stać się celem co niektórych, a jeśli się już zdecydowałaś, to pogadaj z nim szczerze, bo wydaje mi się, że powinnaś wiedzieć, w co się pakujesz, szczególnie, że... - wskazał dłonią na jej twarz, na którym widniał ogromny siniak. - Sama wiesz, jak się kończy zadawanie się z niewłaściwymi ludźmi.
---------> Galeria Handlowa / Sergio
Re: VIP Room - 350
- Dobrze wiedzieć - odparła z uśmiechem, patrząc jak Sergio wychodzi, po czym spojrzała na Vincenta. Skinęła głową, kiedy postanowił przejść od razu do rzeczy. Słusznie, szkoda czasu. Słuchała go uważnie, nie przerywając mu. Nawet nie mrugnęła, kiedy wyjawił, że zdaje sobie sprawę z ich małego podstępu. Szczery i bystrzejszy niż wygląda.
- Naprawdę dobrze go znasz - była pod wrażeniem. Szczerze mówiąc, sądziła, że kumple Sergia będą mieli ją w najlepszym wypadku za tymczasowe pocieszenie, lasencję do sekszenia i tyle, a tu proszę Vincent wiedział dokładnie, co Sergiowi chodziło po głowie. Tajemnica udawanego związku przestała być tajemnicą. - Rozumiem, o co ci chodzi - pokiwała głową. - To rzeczywiście jest udawanka, nie ma cię co czarować - uśmiechnęła się blado. - Ale wiesz... Oboje tego potrzebujemy, i on i ja. Martwisz się, że zrobię coś, co sprawi, że wróci do stanu, w którym był jeszcze dziś rano, ale nie po to staram się mu pomóc, by mu później dokopać. Choć nie wiem czy uwierzysz mi na słowo - westchnęła. - Choć możliwe, że rzeczywiście nie wiem, w co się pakuję. O co chodzi z tymi pewnymi światkami? - spojrzała na niego wnikliwie. Cóż, właśnie zdobyła pretekst, by zapytać o to później Sergia, ale podpytać Hudsona tez nie zaszkodzi. - I... Jego życie naprawdę było aż tak nieszczęśliwe? Znaczy wiem, że cierpiał po zdradzie swojej byłej, pod tym względem dzielimy... doświadczenie - uśmiechnęła się smutno i zamilkła na chwilę, po czym spojrzała w jego oczy. - Ale jeśli możesz mi coś o nim powiedzieć, chętnie skorzystam z okazji, by go poznać. Chyba że to zbyt wścibskie - zreflektowała się. - Chciałabym go po prostu zrozumieć.
- Naprawdę dobrze go znasz - była pod wrażeniem. Szczerze mówiąc, sądziła, że kumple Sergia będą mieli ją w najlepszym wypadku za tymczasowe pocieszenie, lasencję do sekszenia i tyle, a tu proszę Vincent wiedział dokładnie, co Sergiowi chodziło po głowie. Tajemnica udawanego związku przestała być tajemnicą. - Rozumiem, o co ci chodzi - pokiwała głową. - To rzeczywiście jest udawanka, nie ma cię co czarować - uśmiechnęła się blado. - Ale wiesz... Oboje tego potrzebujemy, i on i ja. Martwisz się, że zrobię coś, co sprawi, że wróci do stanu, w którym był jeszcze dziś rano, ale nie po to staram się mu pomóc, by mu później dokopać. Choć nie wiem czy uwierzysz mi na słowo - westchnęła. - Choć możliwe, że rzeczywiście nie wiem, w co się pakuję. O co chodzi z tymi pewnymi światkami? - spojrzała na niego wnikliwie. Cóż, właśnie zdobyła pretekst, by zapytać o to później Sergia, ale podpytać Hudsona tez nie zaszkodzi. - I... Jego życie naprawdę było aż tak nieszczęśliwe? Znaczy wiem, że cierpiał po zdradzie swojej byłej, pod tym względem dzielimy... doświadczenie - uśmiechnęła się smutno i zamilkła na chwilę, po czym spojrzała w jego oczy. - Ale jeśli możesz mi coś o nim powiedzieć, chętnie skorzystam z okazji, by go poznać. Chyba że to zbyt wścibskie - zreflektowała się. - Chciałabym go po prostu zrozumieć.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Vincent słuchał uważnie słów Megan, praktycznie nie spuszczając jej z oczu. Musiał wiedzieć wszystko, by uspokoić resztę rodzinki, która na bank będzie naciskać i wypytywać. Nie chciał, żeby maglowali Sergia, tak jak on to zrobił, jeden raz wystarczył. Powiedział mu wszystko, więc teraz kolej tej uroczej dziewczyny. Żeby wszyscy spali naprawdę spokojnie.
- Jak dla mnie możecie się bawić w te udawanki, nie wydam go i reszta też go nie wyda. Niech ma ten spokój ducha, skoro to dla niego takie ważne i tobie również tego życzę. Czy ci wierzę... powiedzmy, że każdy ma u mnie na początku kredyt zaufania. Czas i tak pokaże czy to była słuszna, czy niesłuszna decyzja, to jedyna rzecz, której mogę być pewien - uśmiechnął się lekko. - A jeśli chodzi o Sergia... no cóż, jedyne co ci mogę zdradzić, to fakt, że nie lubi, kiedy ktoś za niego opowiada o jego życiu, jakby szedł w jego butach i przeżył to samo, co on. Dlatego szczerze uważam, że powinnaś z nim porozmawiać i usłyszeć od niego te wszystkie szczegóły. Skoro pobłądziliście podobnymi ścieżkami, to myślę, że nie będziesz miała problemu ze zrozumieniem go - dodał, splatając ręce na klatce piersiowej. Tutaj nie było już nic do dodania.
- Jak dla mnie możecie się bawić w te udawanki, nie wydam go i reszta też go nie wyda. Niech ma ten spokój ducha, skoro to dla niego takie ważne i tobie również tego życzę. Czy ci wierzę... powiedzmy, że każdy ma u mnie na początku kredyt zaufania. Czas i tak pokaże czy to była słuszna, czy niesłuszna decyzja, to jedyna rzecz, której mogę być pewien - uśmiechnął się lekko. - A jeśli chodzi o Sergia... no cóż, jedyne co ci mogę zdradzić, to fakt, że nie lubi, kiedy ktoś za niego opowiada o jego życiu, jakby szedł w jego butach i przeżył to samo, co on. Dlatego szczerze uważam, że powinnaś z nim porozmawiać i usłyszeć od niego te wszystkie szczegóły. Skoro pobłądziliście podobnymi ścieżkami, to myślę, że nie będziesz miała problemu ze zrozumieniem go - dodał, splatając ręce na klatce piersiowej. Tutaj nie było już nic do dodania.
Re: VIP Room - 350
No i chuja się dowiedziała. Mogła się domyślać, że tak będzie, no oczywiście. W końcu za łatwo miała w życiu. Najpierw ją ostrzega, a potem nie chce zdradzić przed czym konkretnie. Co za facet...
- Rozumiem - odparła po chwili zamyślenia. - I dziękuję. - Za to, że zgodził się to wszystko trzymać w tajemnicy, za to, że dał jej kredyt zaufania, no i za radę, która gówno jej dała, ale nie musi o tym wiedzieć. Poza tym czy on naprawdę myślał, że Sergio będzie się jej spowiadał ze swojego życia tylko dlatego, że go ładnie poprosi? Wątpiła w to. - Mam nadzieję, że pozwoli mi się poznać choć trochę - dodała z lekkim uśmiechem. - A.. Długo go znasz? - spytała z ciekawością, sadowiąc się wygodniej na kanapie. Nie żeby już wcześniej tego wszystkiego nie wybadała, ale jakoś rozmowę trzeba podtrzymać. - Bo słuchając cię, odnoszę wrażenie, że całe lata.
- Rozumiem - odparła po chwili zamyślenia. - I dziękuję. - Za to, że zgodził się to wszystko trzymać w tajemnicy, za to, że dał jej kredyt zaufania, no i za radę, która gówno jej dała, ale nie musi o tym wiedzieć. Poza tym czy on naprawdę myślał, że Sergio będzie się jej spowiadał ze swojego życia tylko dlatego, że go ładnie poprosi? Wątpiła w to. - Mam nadzieję, że pozwoli mi się poznać choć trochę - dodała z lekkim uśmiechem. - A.. Długo go znasz? - spytała z ciekawością, sadowiąc się wygodniej na kanapie. Nie żeby już wcześniej tego wszystkiego nie wybadała, ale jakoś rozmowę trzeba podtrzymać. - Bo słuchając cię, odnoszę wrażenie, że całe lata.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Mimo że podziękowała, wyłapał w jej głosie nutkę zawodu. No cóż, skoro bawili się w udawany związek, to już nie było w jego geście by opowiadać jej o Sergiu. Zgodziła się na to wszystko, choć mogła to jeszcze zmienić, jednakże był już pewien, że ona nie zrezygnuje. Nie chciał tego mówić głośno, bo mogła go wziąć za wariata, ale on sam miał dziwne wrażenie, że całe to udawanie skończy się gdzieś po drodze, przeradzając się w prawdziwy związek, który wciąż będą tłumaczyć udawaniem. Obydwoje patrzyli na siebie z taką fascynacją... a może tylko mu się wydawało?
- Znamy się od pięciu lat - powiedział, z uśmiechem. - Poznaliśmy się w momencie, kiedy wszedł do jednego z barów, jako dwudziestoletni gówniarz i postanowił podbić do cztery lata starszej dziewczyny przyjaciela. Wszyscy wiedzieliśmy kim jest Sergio i na początku mieliśmy go za rozpieszczonego dzieciaka, który musi się strasznie nudzić wydając pieniądze ojca i włócząc się po L.A. Szybko jednak przekonaliśmy się, że chłopak ma nie tylko spaprane życie, które koloryzują mu media, ale i potencjał do ścigania się. Już wtedy jeździł tak, że niejeden mu zazdrościł. To były naprawdę fajne czasy... - Vinc zamyślił się na chwilę. - A wracając do Sergia, może pięć lat to wcale nie tak dużo, ale zdobycie jego zaufania było naprawdę niezłym wyczynem. Nie ufał nikomu, mimo że z nami trzymał, ciężko było go przekonać do czegokolwiek. No, ale szczerość w końcu wygrała i jeśli będziesz z nim szczera, również ci zaufa, choć to może potrwać.
- Znamy się od pięciu lat - powiedział, z uśmiechem. - Poznaliśmy się w momencie, kiedy wszedł do jednego z barów, jako dwudziestoletni gówniarz i postanowił podbić do cztery lata starszej dziewczyny przyjaciela. Wszyscy wiedzieliśmy kim jest Sergio i na początku mieliśmy go za rozpieszczonego dzieciaka, który musi się strasznie nudzić wydając pieniądze ojca i włócząc się po L.A. Szybko jednak przekonaliśmy się, że chłopak ma nie tylko spaprane życie, które koloryzują mu media, ale i potencjał do ścigania się. Już wtedy jeździł tak, że niejeden mu zazdrościł. To były naprawdę fajne czasy... - Vinc zamyślił się na chwilę. - A wracając do Sergia, może pięć lat to wcale nie tak dużo, ale zdobycie jego zaufania było naprawdę niezłym wyczynem. Nie ufał nikomu, mimo że z nami trzymał, ciężko było go przekonać do czegokolwiek. No, ale szczerość w końcu wygrała i jeśli będziesz z nim szczera, również ci zaufa, choć to może potrwać.
Re: VIP Room - 350
Słuchała tego wszystkiego uważnie, choć za dużo się nie dowiedziała. Cztery lata starszej? Na szybko zrobiła sobie przypomnienie danych z ich paczki. To musiała być Letty. Podejrzewała, że musiał dostać srogiego kosza, w końcu nie była osobą, która by przebierała w słowach lub czynach, choć z drugiej strony Sergio nie był też nachalny w swoich podrywach. To musiało być ciekawe, ale nie było dla niej samej istotne. Już miała spytać, o co chodzi z tym spapranym życiem, ale szybko skojarzyła, że Hudson nic jej przecież nie powie. Domyślała się o co chodzi, głównie pewnie o matkę, której szuka od lat. Nie łatwo było się dowiedzieć, że żyje, a znalezienie jej będzie graniczyło z cudem. Postanowiła spytać o coś innego.
- Och? Więc... Ścigacie się? Na ulicy? - spojrzała na niego z zaciekawieniem. Z tego co wiedziała, doktorek się już nie ścigał, Carlosa zasługa. Uśmiechnęła się smutno, kiedy wspomniał o tym, jak trudno zdobyć zaufanie Sergia. - Dobrze, że was ma - podsumowała. - Dziś trudno o ludzi, którym można bezgranicznie zaufać. Sergio ma szczęście. I wy też - dodała.
- Och? Więc... Ścigacie się? Na ulicy? - spojrzała na niego z zaciekawieniem. Z tego co wiedziała, doktorek się już nie ścigał, Carlosa zasługa. Uśmiechnęła się smutno, kiedy wspomniał o tym, jak trudno zdobyć zaufanie Sergia. - Dobrze, że was ma - podsumowała. - Dziś trudno o ludzi, którym można bezgranicznie zaufać. Sergio ma szczęście. I wy też - dodała.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Vincent widział, że Meg słuchała to uważnie, jakby chciała się dowiedzieć jak najwięcej. W sumie rozumiał ją, w końcu mają razem udawać szczęśliwą parę.
- Kilkoro z nas się ściga, wszyscy rzadko kiedy - odpowiedział. Po tym jak Borgia zabawił się jego kosztem, sam dał sobie spokój. - Tak szczerze mówiąc, nie wiem gdzie Sergio nauczył się jeździć, ale kiedy wsiadł za kółko, zaskoczył nas wszystkich. Coś wspominał na temat obracania się między niewłaściwymi ludźmi w czasie szkoły średniej, ale na ten temat to nawet ja niewiele wiem. Nigdy nie opowiadał o tym, a i nikt nigdy nie odważył się zapytać. A co do zaufania... to nie wiem szczerze mówiąc, kto wyszedł na tym lepiej. Czasami mam wrażenie, że go zawodzimy. Robi dla nas naprawdę wiele i nigdy nie chce nic w zamian. Mam nadzieję, że kiedyś się to w końcu zmieni.
- Kilkoro z nas się ściga, wszyscy rzadko kiedy - odpowiedział. Po tym jak Borgia zabawił się jego kosztem, sam dał sobie spokój. - Tak szczerze mówiąc, nie wiem gdzie Sergio nauczył się jeździć, ale kiedy wsiadł za kółko, zaskoczył nas wszystkich. Coś wspominał na temat obracania się między niewłaściwymi ludźmi w czasie szkoły średniej, ale na ten temat to nawet ja niewiele wiem. Nigdy nie opowiadał o tym, a i nikt nigdy nie odważył się zapytać. A co do zaufania... to nie wiem szczerze mówiąc, kto wyszedł na tym lepiej. Czasami mam wrażenie, że go zawodzimy. Robi dla nas naprawdę wiele i nigdy nie chce nic w zamian. Mam nadzieję, że kiedyś się to w końcu zmieni.
Re: VIP Room - 350
Zastanowiła się przez chwilę nad jego słowami. Wiedziała co nieco o tym, że Sergio miał kiedyś zawiązać współpracę z Carlosem, ale ten ostatni nie lubił o tym mówić, więc niewiele o tym wiedziała. Wiedziała jedynie, że Sergio zrobił coś, przez co Borgia darzy go szczerą nienawiścią i pragnie od tego momentu jego śmierci. Nie wypytywała o szczegóły, nie była samobójcą.
- Nie znam go zbyt długo, ale... - przygryzła zranioną wargę, czego zaraz pożałowała. - Myślę, ze wiedzielibyście, gdybyście go zawodzili. Sama świadomość, że posiada się przyjaciół, na których można w każdej chwili polegać, którzy skoczyliby za nim w ogień... Myślę, że mu to pomaga bardziej niż myślisz - uśmiechnęła się lekko. - Choć to tylko moje domysły, jak już mówiłam, słabo go znam. Ale szczerze wierzę w to, co mówię. Troszczycie się o niego, zależy wam na nim. Wydaje mi się, że to samo w sobie wiele dla niego znaczy.
- Nie znam go zbyt długo, ale... - przygryzła zranioną wargę, czego zaraz pożałowała. - Myślę, ze wiedzielibyście, gdybyście go zawodzili. Sama świadomość, że posiada się przyjaciół, na których można w każdej chwili polegać, którzy skoczyliby za nim w ogień... Myślę, że mu to pomaga bardziej niż myślisz - uśmiechnęła się lekko. - Choć to tylko moje domysły, jak już mówiłam, słabo go znam. Ale szczerze wierzę w to, co mówię. Troszczycie się o niego, zależy wam na nim. Wydaje mi się, że to samo w sobie wiele dla niego znaczy.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio
29 lipca 2016, środa popołudnie
<-------- Galeria Handlowa
Słuchał jej z uwagą, starając się wybadać jak dziewczyna postrzega jego przyjaciela. Póki co, bardzo pozytywnie go zaskoczyła i był w stanie uspokoić resztę, co do jej zamiarów wobec Sergia.
- Myślę, że masz rację - Vincent przytaknął na jej słowa o przyjaźni. - Ale nie fajnie jest żyć z myślą, że kiedy coś się dzieje, również nie możemy mu pomóc. Sama miałaś okazję się przekonać. Zamyka się na cały świat i nie można do niego dotrzeć. Jestem od niego, o sześć lat starszy, a czasem muszę mu matkować i ojcować... choć lepiej matkuje mu przyjaciółka - spojrzał na zegarek, zastanawiając się czy jednak nie zrobił źle, że wysłał Sergia po te leki. Nagle jednak drzwi się otworzyły, a do środka jak bomba wpadł Sergio.
- Już jestem - uśmiechnął się od wejścia, lekko zdyszany. - Mam wszystko, choć przez całą drogę powrotną musiałem jechać powoli, bo jakiś pieprzony kretyn nabłyskał mi fleszem w oczy, pod centrum handlowym. Dał sobie spokój dopiero wtedy, jak mu zagroziłem prawym sierpowym.
- No brawo, widzę, że dalej dbasz o swój wizerunek - zaśmiał sie Vinc.
- Szczególnie, że dorwał mnie też jakiś dziennikarzyna, który był kompletnie nieprzygotowany do tego starcia. Ale stawiam, że nagrał również moje groźby, więc zapewne niedługo dostanę wezwanie do sądu - wzruszył ramionami i wyjął z plecaka reklamówkę z lekami, którą położył na stole. - Proszę Meg, to dla ciebie.
Vincent przez chwilę obserwował zachowanie Sergia wobec tej dziewczyny i musiał przyznać, że wyglądał przy niej na szczerze uśmiechniętego. I szczerze szczęśliwego...
- Dobra, w takim razie ja wracam do domu, a ty zajmij się swoją... dziewczyną - poklepał przyjaciela po ramieniu i uśmiechnął się do niego. - Zadbaj o nią, tak jak ona dba o ciebie.
- Zadbam, przecież wiesz. Dzięki Vinc, pozdrów Letty i powiedz, żeby się nie denerwowała. Zrób jej jakiś masaż czy coś - Sergio poruszał brwiami.
- Jakoś ją udobrucham... - Vincent puścił oczko do kumpla. - Do zobaczenia, Meg, miło było poznać - dodał, po czym ruszył do wyjścia.
Chłopak spojrzał za wychodzącym przyjacielem i kiedy zamknęły sie drzwi, odwrócił się w kierunku Meg.
- Przyniosę ci wody, powinnaś zażyć te leki - uśmiechnął się i poszedł po szklankę.
------------> Venice Beach 5 / Vincent
29 lipca 2016, środa popołudnie
<-------- Galeria Handlowa
Słuchał jej z uwagą, starając się wybadać jak dziewczyna postrzega jego przyjaciela. Póki co, bardzo pozytywnie go zaskoczyła i był w stanie uspokoić resztę, co do jej zamiarów wobec Sergia.
- Myślę, że masz rację - Vincent przytaknął na jej słowa o przyjaźni. - Ale nie fajnie jest żyć z myślą, że kiedy coś się dzieje, również nie możemy mu pomóc. Sama miałaś okazję się przekonać. Zamyka się na cały świat i nie można do niego dotrzeć. Jestem od niego, o sześć lat starszy, a czasem muszę mu matkować i ojcować... choć lepiej matkuje mu przyjaciółka - spojrzał na zegarek, zastanawiając się czy jednak nie zrobił źle, że wysłał Sergia po te leki. Nagle jednak drzwi się otworzyły, a do środka jak bomba wpadł Sergio.
- Już jestem - uśmiechnął się od wejścia, lekko zdyszany. - Mam wszystko, choć przez całą drogę powrotną musiałem jechać powoli, bo jakiś pieprzony kretyn nabłyskał mi fleszem w oczy, pod centrum handlowym. Dał sobie spokój dopiero wtedy, jak mu zagroziłem prawym sierpowym.
- No brawo, widzę, że dalej dbasz o swój wizerunek - zaśmiał sie Vinc.
- Szczególnie, że dorwał mnie też jakiś dziennikarzyna, który był kompletnie nieprzygotowany do tego starcia. Ale stawiam, że nagrał również moje groźby, więc zapewne niedługo dostanę wezwanie do sądu - wzruszył ramionami i wyjął z plecaka reklamówkę z lekami, którą położył na stole. - Proszę Meg, to dla ciebie.
Vincent przez chwilę obserwował zachowanie Sergia wobec tej dziewczyny i musiał przyznać, że wyglądał przy niej na szczerze uśmiechniętego. I szczerze szczęśliwego...
- Dobra, w takim razie ja wracam do domu, a ty zajmij się swoją... dziewczyną - poklepał przyjaciela po ramieniu i uśmiechnął się do niego. - Zadbaj o nią, tak jak ona dba o ciebie.
- Zadbam, przecież wiesz. Dzięki Vinc, pozdrów Letty i powiedz, żeby się nie denerwowała. Zrób jej jakiś masaż czy coś - Sergio poruszał brwiami.
- Jakoś ją udobrucham... - Vincent puścił oczko do kumpla. - Do zobaczenia, Meg, miło było poznać - dodał, po czym ruszył do wyjścia.
Chłopak spojrzał za wychodzącym przyjacielem i kiedy zamknęły sie drzwi, odwrócił się w kierunku Meg.
- Przyniosę ci wody, powinnaś zażyć te leki - uśmiechnął się i poszedł po szklankę.
------------> Venice Beach 5 / Vincent
Ostatnio zmieniony przez Ruda dnia Sro Sie 25 2021, 01:45, w całości zmieniany 1 raz
Re: VIP Room - 350
Meg skinęła głową, rozumiejąc, co Vinc miał na myśli.
- Tak, masz rację.. Cieszę się, że udało się go wyciągnąć z mieszkania, nawet jeśli w taki sposób - dodała, dotykając bezwiednie swojego policzka. Nic więcej już nie dodała, bo dom pokoju wparował Sergio, na którego widok od razu się uśmiechnęła. Zmarszczyła brwi, kiedy opowiedział o swoich perypetiach z dziennikarskimi hienami. - Wezwanie do sądu? - spojrzała na niego zmartwiona. Wiedziała, że dla jego prawników to pryszcz, ale wczuwała się w rolę. Nic się nie stanie, jak okaże trochę troski. Gdy Vinc postanowił się pożegnać, uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. - Mi też było miło. Dzięki za wszystko. - Nie ma to jak darmowa wizyta lekarska. Może sprawi to, że krócej będzie znosić pamiątki po durnocie Iwa. Gdy wyszedł, ponownie spojrzała na Sergia. Naprawdę nie wyglądał na kogoś, kto dopiero co zmagał się z depresją. - Tak, masz rację, już je biorę - zgodziła się, zaglądając do reklamówki i wyciągając maść oraz tabletki.
- Tak, masz rację.. Cieszę się, że udało się go wyciągnąć z mieszkania, nawet jeśli w taki sposób - dodała, dotykając bezwiednie swojego policzka. Nic więcej już nie dodała, bo dom pokoju wparował Sergio, na którego widok od razu się uśmiechnęła. Zmarszczyła brwi, kiedy opowiedział o swoich perypetiach z dziennikarskimi hienami. - Wezwanie do sądu? - spojrzała na niego zmartwiona. Wiedziała, że dla jego prawników to pryszcz, ale wczuwała się w rolę. Nic się nie stanie, jak okaże trochę troski. Gdy Vinc postanowił się pożegnać, uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. - Mi też było miło. Dzięki za wszystko. - Nie ma to jak darmowa wizyta lekarska. Może sprawi to, że krócej będzie znosić pamiątki po durnocie Iwa. Gdy wyszedł, ponownie spojrzała na Sergia. Naprawdę nie wyglądał na kogoś, kto dopiero co zmagał się z depresją. - Tak, masz rację, już je biorę - zgodziła się, zaglądając do reklamówki i wyciągając maść oraz tabletki.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio przyniósł wodę dla Meg i usiadł obok niej, stawiając szklankę na stole.
- Stawiam, że się doczekam, ale gość był tak cholernie upierdliwy, że nie wytrzymałem. Maglowali mnie jeszcze zanim zamknąłem się w domu, a teraz dalej to samo, walą tymi lampami po oczach, nie obchodzi ich czy tego chcesz czy nie - opadł na oparcie fotela z westchnieniem. - A ten dziennikarzyna, znów zaczął z tematem Carly, zdjęciami z gazety... Miałem ochotę mu przylać, aż pięść mnie świerzbiła. No, ale nieważne, to bardzo mały problem. Vincent sie nie narzucał zbytnio? - spojrzał na Meg, uśmiechając sie do niej lekko.
- Stawiam, że się doczekam, ale gość był tak cholernie upierdliwy, że nie wytrzymałem. Maglowali mnie jeszcze zanim zamknąłem się w domu, a teraz dalej to samo, walą tymi lampami po oczach, nie obchodzi ich czy tego chcesz czy nie - opadł na oparcie fotela z westchnieniem. - A ten dziennikarzyna, znów zaczął z tematem Carly, zdjęciami z gazety... Miałem ochotę mu przylać, aż pięść mnie świerzbiła. No, ale nieważne, to bardzo mały problem. Vincent sie nie narzucał zbytnio? - spojrzał na Meg, uśmiechając sie do niej lekko.
Re: VIP Room - 350
Spojrzała na niego z wdzięcznością i podniosła szklankę ze stołu. Połknęła tabletki przeciwbólowe i od razu popiła je wodą. Miała nadzieję, że szybko zaczną działać.
- Jakby nie mieli lepszych rzeczy do roboty - zirytowała się. - Ale dobrze, że na groźbach się skończyło. Jakbyś mu przylał, dopiero miałby temat na pierwszą stronę... - pokręciła głową. Chociaż dziennikarze potrafili być przydatni, nie mogła im tego odmówić. Odwzajemniła uśmiech Sergia, kiedy zapytał o Vincenta. Czyżby subtelny sposób, żeby się dowiedzieć, o czym rozmawiali? - Nie, nie narzucał - zapewniła go. - Ale stwierdził... - zawahała się. - Stwierdził, że nie wiem, w co się pakuję i że powinnam z tobą szczerze porozmawiać. - Była ciekawa czy Sergio coś jej powie ciekawego. Coś, o czym by nie wiedziała. A może nic nie powie? Przemilczy wszystko?
- Jakby nie mieli lepszych rzeczy do roboty - zirytowała się. - Ale dobrze, że na groźbach się skończyło. Jakbyś mu przylał, dopiero miałby temat na pierwszą stronę... - pokręciła głową. Chociaż dziennikarze potrafili być przydatni, nie mogła im tego odmówić. Odwzajemniła uśmiech Sergia, kiedy zapytał o Vincenta. Czyżby subtelny sposób, żeby się dowiedzieć, o czym rozmawiali? - Nie, nie narzucał - zapewniła go. - Ale stwierdził... - zawahała się. - Stwierdził, że nie wiem, w co się pakuję i że powinnam z tobą szczerze porozmawiać. - Była ciekawa czy Sergio coś jej powie ciekawego. Coś, o czym by nie wiedziała. A może nic nie powie? Przemilczy wszystko?
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Kiedy Meg wspomniała o dziennikarzach, jedynie uśmiechnął się blado. Co miał jej powiedzieć? Walczył już z nimi na różne sposoby, a oni zawsze wracali. Zawsze. Już miał skomentować jej słowa, kiedy nagle powiedziała to, czego najbardziej sie obawiał. No cóż, sam Vinc natłukł mu do łba, że nie może pakować nowo poznanej znajomej w coś, o czym nie ma pojęcia. Kurwa mać.
- Tak, spodziewałem się tego, ale wolałem się upewnić... - powiedział, a uśmiech od razu zszedł mu z twarzy. - No dobrze, więc sprawa wygląda tak... - rozsiadł sie wygodnie na kanapie. - Że mam pełno znajomych z nieciekawych kręgów. Mam tam również kilku wrogów, którzy mogą spróbować uderzyć prosto w ciebie, jeśli będą chcieli dobrać mi sie do tyłka. Tak to wszystko wygląda ogólnie, ale jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej, to pytaj. Myślę, że mogę ci zdradzić kilka szczegółów.
- Tak, spodziewałem się tego, ale wolałem się upewnić... - powiedział, a uśmiech od razu zszedł mu z twarzy. - No dobrze, więc sprawa wygląda tak... - rozsiadł sie wygodnie na kanapie. - Że mam pełno znajomych z nieciekawych kręgów. Mam tam również kilku wrogów, którzy mogą spróbować uderzyć prosto w ciebie, jeśli będą chcieli dobrać mi sie do tyłka. Tak to wszystko wygląda ogólnie, ale jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej, to pytaj. Myślę, że mogę ci zdradzić kilka szczegółów.
Re: VIP Room - 350
Nagle zdała sobie sprawę z groteskowości tej całej sytuacji. Gdyby nie to, że to wszystko jest ukartowane, pomyślałaby, że chyba ciąży nad nią fatum, skoro od jednego faceta z podejrzanym towarzystwem, trafiła na drugiego faceta z podejrzanym towarzystwem.
- Nieciekawe kręgi... - powtórzyła, przygryzając wargę. - Jak... bardzo nieciekawe? - No cóż, powinna chyba wiedzieć, co jej grozi, co nie? W końcu była taka biedna i bezbronna i tak dalej, i tak dalej. - Chciałabym się dowiedzieć o tobie czegoś więcej, ale z drugiej strony nie zamierzam naciskać - obiecała. - Powiedz mi, co chcesz. Każdy ma prawo do swoich tajemnic - uśmiechnęła się blado. Tak, jeśli chodzi o tajemnice, to nikt jej nie przebije.
- Nieciekawe kręgi... - powtórzyła, przygryzając wargę. - Jak... bardzo nieciekawe? - No cóż, powinna chyba wiedzieć, co jej grozi, co nie? W końcu była taka biedna i bezbronna i tak dalej, i tak dalej. - Chciałabym się dowiedzieć o tobie czegoś więcej, ale z drugiej strony nie zamierzam naciskać - obiecała. - Powiedz mi, co chcesz. Każdy ma prawo do swoich tajemnic - uśmiechnęła się blado. Tak, jeśli chodzi o tajemnice, to nikt jej nie przebije.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio spojrzał na Meg z powagą. Od czego miał zacząć? Sam nie wiedział. Przejechał dłońmi po twarzy i westchnął ciężko. To nie był dla niego łatwy temat.
- Jak bardzo nieciekawe... - zaczął, powtarzając jej słowa. - Paserzy, handlarze bronią, kradzionymi częściami, informacjami... I mafiozi. A raczej rodzina jednego konkretnego, bardzo dobrze znanego w Los Angeles. Z nazwiska wymieniał nie będę, choć domyślić się łatwo. Jeśli o wrogów chodzi, to mam kilku konkretnych, reszta to zwykłe płotki. Jednym z nich, jest człowiek, który trzy tygodnie temu zrobił rozróbę w moim domu... - zacisnął dłonie w pięści, na samo wspomnienie o Borgii. - Pierdolony skurwiel, który już dawno powinien żreć glebę... - powiedział w złości. - On jeden, obiecuje mi od pięciu lat, że mnie zabije i jest najgorszy z nich wszystkich.... przepraszam, że tak nerwowo reaguję, nie chcę cię przestraszyć, po prostu facet zalazł mi za skórę - znów westchnął, po czym uśmiechnął się blado. - Co ja mogę ci o sobie powiedzieć, Meg? To, że lubię rozbijać drogie wozy, wiesz już doskonale, kobiety również uwielbiam. Jest mi cholernie ciężko zaufać drugiemu człowiekowi, jestem cholernie lojalny, a jeśli ktoś mnie zdradza, nigdy nie wybaczam. Nigdy. U mnie nie ma drugiej szansy. Również nigdy w życiu nie byłem zakochany, pomijając ten przejściowy związek, którego teraz już nawet bym nie nazwał miłością. To było fatalne zauroczenie. Nigdy też nie poznałem swojej matki, ojciec wychowywał mnie całe życie, a raczej ja wychowywałem się sam, bo on nigdy nie miał dla mnie czasu. Czasami rzucał mnie po dalszej rodzinie, z którą teraz bardzo mało utrzymujemy kontakt. Mając piętnaście lat, rzuciłem szkołę i uciekłem z domu, w tym czasie również zacząłem swoją przygodę z wyścigami. Paliłem, piłem, czasami ćpałem, ale rzadko, bo nie chciałem wpaść w nałóg... - spojrzał w kierunku Meg, która przysłuchiwała mu się uważnie. - Jak widzisz, miałem bardzo kolorowe życie, które nadal układa się bardzo różnie. Mógłbym tak opowiadać bez końca, tylko czy w ogóle ktoś zechce tego słuchać... - przechylił się do przodu i zaparł łokcie na kolanach, spoglądając gdzieś przed siebie. Wyraz jego twarzy nie zmienił się nawet na sekundę.
- Jak bardzo nieciekawe... - zaczął, powtarzając jej słowa. - Paserzy, handlarze bronią, kradzionymi częściami, informacjami... I mafiozi. A raczej rodzina jednego konkretnego, bardzo dobrze znanego w Los Angeles. Z nazwiska wymieniał nie będę, choć domyślić się łatwo. Jeśli o wrogów chodzi, to mam kilku konkretnych, reszta to zwykłe płotki. Jednym z nich, jest człowiek, który trzy tygodnie temu zrobił rozróbę w moim domu... - zacisnął dłonie w pięści, na samo wspomnienie o Borgii. - Pierdolony skurwiel, który już dawno powinien żreć glebę... - powiedział w złości. - On jeden, obiecuje mi od pięciu lat, że mnie zabije i jest najgorszy z nich wszystkich.... przepraszam, że tak nerwowo reaguję, nie chcę cię przestraszyć, po prostu facet zalazł mi za skórę - znów westchnął, po czym uśmiechnął się blado. - Co ja mogę ci o sobie powiedzieć, Meg? To, że lubię rozbijać drogie wozy, wiesz już doskonale, kobiety również uwielbiam. Jest mi cholernie ciężko zaufać drugiemu człowiekowi, jestem cholernie lojalny, a jeśli ktoś mnie zdradza, nigdy nie wybaczam. Nigdy. U mnie nie ma drugiej szansy. Również nigdy w życiu nie byłem zakochany, pomijając ten przejściowy związek, którego teraz już nawet bym nie nazwał miłością. To było fatalne zauroczenie. Nigdy też nie poznałem swojej matki, ojciec wychowywał mnie całe życie, a raczej ja wychowywałem się sam, bo on nigdy nie miał dla mnie czasu. Czasami rzucał mnie po dalszej rodzinie, z którą teraz bardzo mało utrzymujemy kontakt. Mając piętnaście lat, rzuciłem szkołę i uciekłem z domu, w tym czasie również zacząłem swoją przygodę z wyścigami. Paliłem, piłem, czasami ćpałem, ale rzadko, bo nie chciałem wpaść w nałóg... - spojrzał w kierunku Meg, która przysłuchiwała mu się uważnie. - Jak widzisz, miałem bardzo kolorowe życie, które nadal układa się bardzo różnie. Mógłbym tak opowiadać bez końca, tylko czy w ogóle ktoś zechce tego słuchać... - przechylił się do przodu i zaparł łokcie na kolanach, spoglądając gdzieś przed siebie. Wyraz jego twarzy nie zmienił się nawet na sekundę.
Re: VIP Room - 350
Megan słuchała tego wszystkiego z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Oczywiście, że wiedziała o sporej ilości tych rzeczy, w napadzie na rezydencję w końcu sama brała udział, ale jeśli przyjmie to obojętnie, to Sergio mógłby coś zacząć podejrzewać. Więc grała. Gdy wspomniał o mafii, zmarszczyła czoło. Tylko jedno nazwisko przychodziło jej do głowy. Corleno. Czyżby to było zaplecze Sergia? Kurwa mać, skąd on miał takie znajomości? Musiała ostrzec Carlosa. Ale póki co nie odrywała wzroku od chłopaka, który zaczął opowiadać jej rzeczy, o których nie wie zbyt wiele osób. Była ciekawa czy tej całej Kaino też to wszystko wyjawił. Możliwe. Nawet jeśli Sergiowi trudno zaufać drugiemu człowiekowi, to jednak odnosiła wrażenie, że i tak mimo to szuka ludzi, którym można zaufać. Czy jej obecność tutaj i fakt, że mówi jej to wszystko nie jest na to dowodem? A może po prostu chce zwyczajnie zaspokoić jej ciekawość, zdradzając małe tajemnice, a te większe wciąż kryjąc głęboko w sobie z dala o światła dziennego? Niewykluczone. Póki co musiała się zadowolić tym, co dostała. Z czasem dowie się więcej, była tego pewna. Miała tylko nadzieję, że ta pewność siebie jej nie zgubi. Musiała uważać.
- Ja cię zawsze chętnie wysłucham, Sergio - odparła cicho, kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. - Dziękuję ci, że mi to wszystko powiedziałeś. Cieszę się, że mogę cię lepiej poznać. Mam tylko jedno pytanie i to dla mnie cholernie ważne... - Spojrzała na niego niepewnie. - Nie angażujesz się w żadne przestępcze działalności, prawda? - W końcu jej były był przestępcą, bandytą. Co innego mieć znajomości, a co innego samemu brudzić ręce. Różnica była kolosalna.
- Ja cię zawsze chętnie wysłucham, Sergio - odparła cicho, kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. - Dziękuję ci, że mi to wszystko powiedziałeś. Cieszę się, że mogę cię lepiej poznać. Mam tylko jedno pytanie i to dla mnie cholernie ważne... - Spojrzała na niego niepewnie. - Nie angażujesz się w żadne przestępcze działalności, prawda? - W końcu jej były był przestępcą, bandytą. Co innego mieć znajomości, a co innego samemu brudzić ręce. Różnica była kolosalna.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Kiedy położyła dłoń na jego ramieniu, spojrzał na nią niepewnie. Równie niepewnie, jak ona na niego. Widział niedowierzanie wymalowane na jej twarzy, którego był sprawcą. Czuł się dość dziwnie, bo nawet Carly o niczym nie powiedział, a tu... Cholera. Było mu ciężko.
- Nie. Nie angażuję się w żadne przestępcze działalności - odpowiedział ze spokojem. Spuścił wzrok i spojrzał na swoje dłonie. - Ścigam się autami na nielegalnych wyścigach, to jedyny mój występek, prócz kupowania kradzionych części do aut. Nigdy nie zabiłem człowieka, nigdy nie zrobiłem krzywdy żadnej kobiecie... Brzydzę się takimi rzeczami. Staram się żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale czasami jest ciężko... Czasami... mam wrażenie, że poświęcam się po nic. Robię rzeczy, które zajmują mój czas, by uszczęśliwiać innych, a sam nie potrafię uszczęśliwić siebie. Nie potrafię być szczęśliwy, Meg... - przejechał po twarzy dłońmi, nie potrafiąc spojrzeć w stronę dziewczyny. - Mogę policzyć na palcach jednej ręki, ile razy byłem naprawdę szczęśliwy. Przepraszam, że wciągam cię w tą swoją dziwną grę, w której chcę poudawać szczęśliwego człowieka. Przepraszam i zrozumiem, jeśli nie zechcesz tego kontynuować.. - wstał z kanapy i ruszył w kierunku tarasu, gdzie stanął w drzwiach, tyłem do Megan. Na chwilę przymknął oczy, czując jak wszystkie emocje chcą się wydostać na powierzchnię. Musiał się uspokoić.
- Nie. Nie angażuję się w żadne przestępcze działalności - odpowiedział ze spokojem. Spuścił wzrok i spojrzał na swoje dłonie. - Ścigam się autami na nielegalnych wyścigach, to jedyny mój występek, prócz kupowania kradzionych części do aut. Nigdy nie zabiłem człowieka, nigdy nie zrobiłem krzywdy żadnej kobiecie... Brzydzę się takimi rzeczami. Staram się żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale czasami jest ciężko... Czasami... mam wrażenie, że poświęcam się po nic. Robię rzeczy, które zajmują mój czas, by uszczęśliwiać innych, a sam nie potrafię uszczęśliwić siebie. Nie potrafię być szczęśliwy, Meg... - przejechał po twarzy dłońmi, nie potrafiąc spojrzeć w stronę dziewczyny. - Mogę policzyć na palcach jednej ręki, ile razy byłem naprawdę szczęśliwy. Przepraszam, że wciągam cię w tą swoją dziwną grę, w której chcę poudawać szczęśliwego człowieka. Przepraszam i zrozumiem, jeśli nie zechcesz tego kontynuować.. - wstał z kanapy i ruszył w kierunku tarasu, gdzie stanął w drzwiach, tyłem do Megan. Na chwilę przymknął oczy, czując jak wszystkie emocje chcą się wydostać na powierzchnię. Musiał się uspokoić.
Re: VIP Room - 350
Na jej twarzy pojawiła się ulga, kiedy przyznał, że nie angażuje się w przestępczość. Cóż, w porównaniu do niej był prawdziwym aniołkiem. Lista jej grzechów była znacznie dłuższa. Spojrzała za nim, jak staje w drzwiach tarasu, zastanawiając się, co powinna w takiej sytuacji powiedzieć, jak się zachować. Na bank nie zrezygnuje, nawet mowy nie ma. Podeszła do niego i stanęła przed nim. Widziała, że z trudem starał się zapanować nad swoimi emocjami. Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco i po prostu go przytuliła.
- Nie masz za co przepraszać, Sergio - wyszeptała. - I nie zamierzam zrezygnować. Obiecaliśmy sobie przecież, że sobie nawzajem pomożemy, pamiętasz? Nie wiem czy uda mi się uczynić cię choć trochę szczęśliwym, ale zrobię co w mojej mocy, by tak się stało. - Westchnęła cicho i uśmiechnęła się z zakłopotaniem, ale on nie mógł tego widzieć. - Muszę brzmieć teraz bardzo zarozumiale, prawda?
- Nie masz za co przepraszać, Sergio - wyszeptała. - I nie zamierzam zrezygnować. Obiecaliśmy sobie przecież, że sobie nawzajem pomożemy, pamiętasz? Nie wiem czy uda mi się uczynić cię choć trochę szczęśliwym, ale zrobię co w mojej mocy, by tak się stało. - Westchnęła cicho i uśmiechnęła się z zakłopotaniem, ale on nie mógł tego widzieć. - Muszę brzmieć teraz bardzo zarozumiale, prawda?
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Słyszał jak wstaje z kanapy i idzie w jego kierunku. Miał ochotę ją od siebie odepchnąć, stwierdzając, że tak naprawdę nie zasługuje na nic co dobre, nie zasługuje na współczucie i troskę. Nie zasługuje na szczęście. Kiedy jednak przytuliła się do niego, poczuł jak coś w nim pęka. Przez chwilę stał zupełnie nieruchomo, zastanawiając się nad tym, co tak właściwie się stało. Kobieta, którą zna tak krótko, właśnie mówi mu, że nie ma zamiaru rezygnować z tego pokręconego planu i spróbuje go choć trochę uszczęśliwić. Delikatnie objął ją, mając na uwadze jej żebra i pomasował ją po plecach.
- Nie brzmisz ani trochę zarozumiale, Meg... - wyszeptał, wtulając twarz w jej włosy. - Brzmisz, jak... jak ktoś, kto potrafi spełnić swoją obietnicę. Dziękuję, że nie zrezygnowałaś, jesteś wspaniałą osobą. Obiecuję ci, że zadbam o ciebie, jak nie zadbał jeszcze nigdy w życiu żaden mężczyzna. Że poczujesz się potrzebna i szczęśliwa, tak jak powinna czuć się każda wartościowa kobieta. I możesz być pewna, że to nie są słowa rzucane na wiatr... - uśmiechnął się pod nosem i pocałował ją w czubek głowy.
- Nie brzmisz ani trochę zarozumiale, Meg... - wyszeptał, wtulając twarz w jej włosy. - Brzmisz, jak... jak ktoś, kto potrafi spełnić swoją obietnicę. Dziękuję, że nie zrezygnowałaś, jesteś wspaniałą osobą. Obiecuję ci, że zadbam o ciebie, jak nie zadbał jeszcze nigdy w życiu żaden mężczyzna. Że poczujesz się potrzebna i szczęśliwa, tak jak powinna czuć się każda wartościowa kobieta. I możesz być pewna, że to nie są słowa rzucane na wiatr... - uśmiechnął się pod nosem i pocałował ją w czubek głowy.
Re: VIP Room - 350
Uśmiechnęła się, kiedy odwzajemnił jej uścisk. I te słowa... W całym jej życiu był pierwszą i jedyną osobą, która traktowała ją w ten sposób i mówiła jej takie rzeczy. Nie była do nich przyzwyczajona i nie bardzo wiedziała jak na nie reagować. Nie chciał jej tylko wykorzystać, by zemścić się na byłej. Chciał pomocy, jednocześnie samemu oferując jej pomoc. Był miły i mówił rzeczy, które sprawiały, że przez jej ciało przechodziły dreszcze, a w niej samej budziły całkowicie obce jej uczucia. Zaczęła się zastanawiać, czy to wspólne mieszkanie to aby na pewno dobry pomysł. Czy na pewno była do tego odpowiednio przygotowana. A co gorsza, nie mogła wyjść z roli nawet przez chwilę, nie miała czasu i przestrzeni, by ochłonąć. A może... Może powinna to wykorzystać? Te nowe odczucia, by móc udoskonalić swoją rolę? Może powinna właśnie bardziej wczuć się w swoją rolę, STAĆ się nią, by być jeszcze wiarygodniejsza? To nie było głupie... Musiała tylko pamiętać, że jest tam pewien zły facet, któremu składa raporty.
- To ty jesteś wspaniały, Sergio - odpowiedziała cicho. - Ocaliłeś mnie. Zrobiłeś dla mnie więcej niż ktokolwiek inny przez całe moje życie. - I tu wcale nie kłamała. Pomijając to, że wszystko było ukartowane. No, z wyjątkiem dzisiejszego incydentu, który nie do końca poszedł zgodnie z planem. Ale Sergio o tym nie wiedział, pomógł jej bezinteresownie. - Cieszę się, że pojawiłeś się w moim życiu, naprawdę... I zrobię co w mojej mocy, byś tego nie żałował. - Och, dajcie jej już tego cholernego Oscara!
- To ty jesteś wspaniały, Sergio - odpowiedziała cicho. - Ocaliłeś mnie. Zrobiłeś dla mnie więcej niż ktokolwiek inny przez całe moje życie. - I tu wcale nie kłamała. Pomijając to, że wszystko było ukartowane. No, z wyjątkiem dzisiejszego incydentu, który nie do końca poszedł zgodnie z planem. Ale Sergio o tym nie wiedział, pomógł jej bezinteresownie. - Cieszę się, że pojawiłeś się w moim życiu, naprawdę... I zrobię co w mojej mocy, byś tego nie żałował. - Och, dajcie jej już tego cholernego Oscara!
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Słuchał jej słów, jakby zupełnie na chwilę go zaczarowała. To było... takie zwyczajnie miłe i dobre z jej strony. Cholera, a co jeśli się zatraci i pozwoli uczynić się szczęśliwym? Co jeśli... się w niej zakocha? Była dla niego taka dobra i wyrozumiała, a on czuł, że nie zrobił dla niej tak wiele, jak ona dla niego. Nie... wszystko, tylko nie miłość. Pomoże jej, uczyni ją szczęśliwą bez miłości. Tak, na pewno da radę. Nie chciał znów cierpieć... Delikatnie uchwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz, nakierowując ją na swoją. Miała piękne oczy, którymi mogła teraz dostrzec jak wielkie wrażenie, zrobiły na nim, jej słowa. Nachylił się nad jej wargami, postanawiając znów ją pocałować, jednak zatrzymał się w ostatniej chwili. Cholera, przecież obydwoje udawali, nie mógł tak po prostu kraść jej pocałunków i chodzić z nią do łóżka...
- Wiesz... - zaczął, nie mogąc oderwać od niej wzroku. - Pomyślałem, że... Chyba nie powinienem tego robić... - mówił, wciąż z wargami przy jej wargach. - Ale... z drugiej strony, ciężko jest mi się oprzeć... - wsunął dłoń w jej włosy i uśmiechnął się lekko. - Przy tobie, zapominam o problemach. A kiedy cię całuję, zapominam o całym świecie...
- Wiesz... - zaczął, nie mogąc oderwać od niej wzroku. - Pomyślałem, że... Chyba nie powinienem tego robić... - mówił, wciąż z wargami przy jej wargach. - Ale... z drugiej strony, ciężko jest mi się oprzeć... - wsunął dłoń w jej włosy i uśmiechnął się lekko. - Przy tobie, zapominam o problemach. A kiedy cię całuję, zapominam o całym świecie...
Re: VIP Room - 350
Widziała w jego oczach, że słowa, które wypowiedziała, zrobiły na nim wrażenie. Większe niż sądziła. Przecież to tylko słowa, a on tak po prostu jej uwierzył. Z drugiej strony ona wierzyła jemu, ale to dlatego, że wiedziała, że był dobrym człowiekiem. Ona taka nie była. Kiedy się nad nią pochylił, była pewna, że znów ją pocałuje. Nie miała najmniejszego zamiaru narzekać, ten człowiek całował jak mało kto. Łatwo było się w tym zatracić. Nie pocałował jej jednak. Wyglądało na to, że nie był pewien, czy ich udawany związek powinien zawierać przyjemne dla obu stron profity. Trzeba by tu go jakoś subtelnie przekonać.
- Rozumiem, o co ci chodzi - przyznała, nie odrywając wzroku od jego oczu, które na krótką chwilę ją praktycznie zahipnotyzowały. Nie mogła przestać na niego patrzeć. W sumie i tak lepszych widoków nie miała. - Mi też nie jest łatwo się oprzeć, ale... Jeśli to sprawia, że zapominamy o wszystkim... To naprawdę takie złe? - spytała, czując jego wargi tuż przy swoich. Naprawdę niewiele brakowało, by go pocałowała, ale musiała tę decyzję zostawić jemu. Jeszcze tego brakowało, by ją odepchnął.
- Rozumiem, o co ci chodzi - przyznała, nie odrywając wzroku od jego oczu, które na krótką chwilę ją praktycznie zahipnotyzowały. Nie mogła przestać na niego patrzeć. W sumie i tak lepszych widoków nie miała. - Mi też nie jest łatwo się oprzeć, ale... Jeśli to sprawia, że zapominamy o wszystkim... To naprawdę takie złe? - spytała, czując jego wargi tuż przy swoich. Naprawdę niewiele brakowało, by go pocałowała, ale musiała tę decyzję zostawić jemu. Jeszcze tego brakowało, by ją odepchnął.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio słuchał słów Megan, praktycznie bijąc się w myślach sam ze sobą. Chciał ją całować, chciał się z nią kochać, dotykać jej pięknego ciała, które kusiło go swym wyglądem, zapachem, delikatnością, ale to było złe. Mieli przecież tylko udawać, a on znów zaczyna się angażować. Z drugiej jednak strony, ona miała rację. Obydwoje zapominają, kiedy są blisko siebie, o tym co było kiedyś, o złamanym sercu, o byłych, którzy potwornie ich skrzywdzili. Patrzył na nią, czując przyjemny powiew ciepła na swoich wargach. Kusiła go niemiłosiernie, a on rzadko kiedy opierał się takim pokusom. Zwyczajnie nie potrafił. Wsunął obydwie dłonie w jej włosy i przejechał kciukami po jej policzkach. Wciąż patrząc jej w oczy, przysunął się do niej i pocałował ją delikatnie, ugniatając jej usta swoimi ustami. Całował ją żarliwie, z każdą chwilą pogłębiając ten pocałunek, którego nie potrafił sobie tak zwyczajnie odpuścić. Po chwili jednak odpuścił i zamykając oczy, przyłożył czoło do jej czoła. Na swych wargach wciąż czuł ten niesamowity smak jej ust.
- Masz rację - zaczął, po krótkiej chwili. - Kiedy będziemy spać razem... Myślę, że nie będziemy mieć zbyt dużo czasu na zbędne myślenie - uśmiechnął się, odsuwając się od niej i spojrzał jej w oczy. - Jak twoje żebra? Może pomóc ci to posmarować? - zapytał z troską.
- Masz rację - zaczął, po krótkiej chwili. - Kiedy będziemy spać razem... Myślę, że nie będziemy mieć zbyt dużo czasu na zbędne myślenie - uśmiechnął się, odsuwając się od niej i spojrzał jej w oczy. - Jak twoje żebra? Może pomóc ci to posmarować? - zapytał z troską.
Re: VIP Room - 350
Widziała jak nad czymś intensywnie myśli. Prawdopodobnie nie był do końca przekonany, by poddawać się przyjemności poza wzrokiem ciekawskich. W końcu ten związek miał być udawany, w czterech ścianach już ich niewiele łączyło, a jeżeli będą się poddawać żądzy i pragnieniom... Zdawała sobie sprawę z jego obaw, z tego, że boi się, że Meg może stać się dla niego po prostu zbyt ważna, może zacząć coś do niej czuć, a po akcji z Carly zapewne miał dość miłości na długo. Jej głowa w tym, by jednak coś poczuł, dlatego musiała go przekonać do tego, że poddawanie się przyjemności z nią nie jest takim złym pomysłem. I w sumie chyba właśnie go przekonała, czego dowodem był jego pocałunek. Z początku delikatny przybierał stopniowo na intensywności, a ona chętnie go odwzajemniała. Niesamowite, jak zgrani potrafili być w swoich ruchach. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy stwierdził, że w łóżku nie będą za dużo myśleć.
- To prawda - skinęła głową, a kącik jej ust uniósł się nieco wyżej. Czekają ich naprawdę cudowne i bogate w doznania chwile. Gdy spytał ją o żebra, dotknęła ich odruchowo. Cóż, z przodu jeszcze dałaby radę je osmarować, ale kiedy sięgnęła w bok, mięśnie brzucha się napięły, a ona skrzywiła się lekko z bólu. - Wiesz, nie odmówię pomocy, dziękuję - posłała mu uśmiech pełen wdzięczności. Jakby nie było od samego początku bardzo o nią dbał i pomagał jej na każdym kroku, choć nie musiał.
- To prawda - skinęła głową, a kącik jej ust uniósł się nieco wyżej. Czekają ich naprawdę cudowne i bogate w doznania chwile. Gdy spytał ją o żebra, dotknęła ich odruchowo. Cóż, z przodu jeszcze dałaby radę je osmarować, ale kiedy sięgnęła w bok, mięśnie brzucha się napięły, a ona skrzywiła się lekko z bólu. - Wiesz, nie odmówię pomocy, dziękuję - posłała mu uśmiech pełen wdzięczności. Jakby nie było od samego początku bardzo o nią dbał i pomagał jej na każdym kroku, choć nie musiał.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Strona 3 z 11 • 1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11
Strona 3 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach