VIP Room - 350
3 posters
Strona 11 z 11
Strona 11 z 11 • 1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Re: VIP Room - 350
Sergio pooglądał się za Megan, kiedy wychodziła. Cholera, mimo że zapewniła go, że da mu znać, to i tak się martwił. Wszedł do sypialni i wyszukał sobie czarne dżinsy i zieloną koszulkę, zastanawiając się nad tym, jak wygląda ta cała Indiana. Jeśli chodziło o te sprawy, zawsze był na przegranej pozycji, bo jego znali wszyscy i wiedzieli jak wygląda, a on zawsze miał zagwozdkę, tak jak teraz. Wciągnął na siebie ciuchy, upewniając się, że nie wygląda najgorzej, po czym zabrał telefony i ruszył do wyjścia. Im bliżej było spotkania, tym bardziej się denerwował.
------------> Restauracja
------------> Restauracja
Re: VIP Room - 350
Indiana i Sergio
30 lipca 2016, czwartek popołudniu
<------------ Restauracja
Otworzył dziewczynie drzwi i puścił ją przodem. Kiedy weszli do środka, jego wzrok skierował się w kierunku stołu, który został uprzątnięty z porannego śniadania przez pokojówki. Dziewczyny myślały o wszystkim, on też będzie musiał pomyśleć o podwyżce dla nich.
- Rozgość się, Indiana - powiedział zamykając za sobą drzwi. - Mam nadzieję, że tutaj będziemy mogli porozmawiać w spokoju i nic nam nie przeszkodzi - dodał, kierując się w kierunku kanapy. Wyjął z kieszeni kopertę ze zdjęciami i znów ją otworzył. Nie był jednak pewien, czy sytuacja z przed chwili się nie powtórzy i znów nie będzie ryczał jak bóbr.
30 lipca 2016, czwartek popołudniu
<------------ Restauracja
Otworzył dziewczynie drzwi i puścił ją przodem. Kiedy weszli do środka, jego wzrok skierował się w kierunku stołu, który został uprzątnięty z porannego śniadania przez pokojówki. Dziewczyny myślały o wszystkim, on też będzie musiał pomyśleć o podwyżce dla nich.
- Rozgość się, Indiana - powiedział zamykając za sobą drzwi. - Mam nadzieję, że tutaj będziemy mogli porozmawiać w spokoju i nic nam nie przeszkodzi - dodał, kierując się w kierunku kanapy. Wyjął z kieszeni kopertę ze zdjęciami i znów ją otworzył. Nie był jednak pewien, czy sytuacja z przed chwili się nie powtórzy i znów nie będzie ryczał jak bóbr.
Ostatnio zmieniony przez Ruda dnia Sro Sie 25 2021, 01:51, w całości zmieniany 1 raz
Re: VIP Room - 350
Indiana weszła za Sergiem, rozglądając się po naprawdę pięknym apartamencie. Noc tutaj musiała kosztować majątek, a Sergio dopiero co wspomniał, że tu mieszka! Cóż, jego ojciec był właścicielem tego hotelu, pewnie mógł tu mieszkać za darmo, albo miał sporą zniżkę. Stawiała na to pierwsze. Uśmiechnęła się do Sergia i usiadła na kanapie, kładąc plecak obok nogi.
- Też mam taką nadzieję - zgodziła się, wpatrując się w niego. Znów sięgał dłonią do zdjęć, a jej przeszło przez myśl, czy znowu się nie wzruszy jak w restauracji na dole. - Wiesz, jakbyś miał jakieś pytania, to pytaj. Pewnie chciałbyś się dowiedzieć więcej o cioci? - zagadnęła. Miała mu tyle do powiedzenia, a i sama miała mnóstwo pytań.Chciała go poznać.
- Też mam taką nadzieję - zgodziła się, wpatrując się w niego. Znów sięgał dłonią do zdjęć, a jej przeszło przez myśl, czy znowu się nie wzruszy jak w restauracji na dole. - Wiesz, jakbyś miał jakieś pytania, to pytaj. Pewnie chciałbyś się dowiedzieć więcej o cioci? - zagadnęła. Miała mu tyle do powiedzenia, a i sama miała mnóstwo pytań.Chciała go poznać.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio miał nadzieję, że Indiana nie będzie się tu czuła zbyt przytłaczająco. Od jednej strony ją już poznał na pewno, nie udawała. Ale nie był jeszcze na sto procent przekonany do tego, czy powinien jej zaufać tak mocno, by powiedzieć jej prawdę o matce.
- W sumie, to sam nie wiem od czego zacząć... - westchnął, wyciągając tylko jedno ze zdjęć. Resztę odłożył na stół i zamyślił się na chwilę. - Przede wszystkim, chciałbym wiedzieć... jaka ona była. Reszta to przy tym tylko dodatek. No i ciekawi mnie skąd wiesz to wszystko? - spojrzał na Indianę przelotnie. - Jesteś młodsza ode mnie, a ciotka zapewne nie była zbyt wylewna... Nawet nie wiem jak mama poznała mojego ojca. On... on nigdy o niej nie mówił. Zawsze gdy pytałem, migał się od odpowiedzi, więc przestałem. A teraz jak patrzę na zdjęcia... - zamilkł na chwilę, próbując ubrać w słowa to, co chciał jej powiedzieć. - Nie rozumiem dlaczego milczy. Przecież ona... ona wygląda tu na cholernie szczęśliwą. Dlaczego nie chce jej wspominać? - kiedy zobaczył te wszystkie zdjęcia, w jego głowie pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Czemu jego ojciec, zamknął kobietę swego życia w burdelu? Dlaczego ją odtrącił?
- W sumie, to sam nie wiem od czego zacząć... - westchnął, wyciągając tylko jedno ze zdjęć. Resztę odłożył na stół i zamyślił się na chwilę. - Przede wszystkim, chciałbym wiedzieć... jaka ona była. Reszta to przy tym tylko dodatek. No i ciekawi mnie skąd wiesz to wszystko? - spojrzał na Indianę przelotnie. - Jesteś młodsza ode mnie, a ciotka zapewne nie była zbyt wylewna... Nawet nie wiem jak mama poznała mojego ojca. On... on nigdy o niej nie mówił. Zawsze gdy pytałem, migał się od odpowiedzi, więc przestałem. A teraz jak patrzę na zdjęcia... - zamilkł na chwilę, próbując ubrać w słowa to, co chciał jej powiedzieć. - Nie rozumiem dlaczego milczy. Przecież ona... ona wygląda tu na cholernie szczęśliwą. Dlaczego nie chce jej wspominać? - kiedy zobaczył te wszystkie zdjęcia, w jego głowie pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Czemu jego ojciec, zamknął kobietę swego życia w burdelu? Dlaczego ją odtrącił?
Re: VIP Room - 350
- Może twój ojciec nie chce jej wspominać z tego samego powodu, dla którego nie mówi o niej moja mama. Te wspomnienia muszą być dla nich niesamowicie bolesne - odparła na jedno z jego pytań, które zaczął zadawać jedno po drugim. A ona cieszyła się, że była w stanie na nie odpowiedzieć. - Masz rację, mama nigdy o niej nie wspomniała, już jako dziecko nauczyłam się, by jej nie pytać o ciocię, na szczęście tata sporo o cioci wiedział. W sumie nic dziwnego, bo były bardzo zżyte, a tata spotykał się z mamą jeszcze w szkole. No i znajomi rodziny też mieli mi sporo do opowiedzenia - wyjaśniła. Tak, udało jej się znaleźć całkiem niezłe źródła informacji o cioci Andrei. - Ciocia zawsze była typem, której wszędzie było pełno. Lubiła psocić, ale miała w sobie taki urok, że zawsze wszystko uchodziło jej na sucho. Czasami bywało, że najpierw robiła, a potem myślała. Kiedyś na przykład stanęła w obronie jakiegoś dzieciaka, szkoda tylko że napastnik był wielki jak lodówa, członek drużyny futbolowej czy czegoś tam. Na szczęście mój tata przechodził tamtędy z kolegami, no to jej pomógł, a potem jej zmył głowę, że się bezmyślnie naraża. Ale jak już mówiłam, nie dało się na nią długo gniewać - uśmiechnęła się pod nosem. - Twojego tatę poznała, kiedy zatrudniła się w jego domu jako pokojówka. Ponoć strasznie się w nim zauroczyła, ale trzymała go na dystans przez jakiś czas. Później się to zmieniło, zaczęli się spotykać, oczywiście po kryjomu. Moja mama próbowała jej to wyperswadować, ale ciocia Andrea nie chciała słuchać. Myślę, że była po prostu szczęśliwa. Później zaszła w ciążę, ale twój tata jej nie zostawił, jak się tego obawiali moi rodzice. A oświadczyny i ślub były już totalnym zaskoczeniem - zachichotała. - Niektórzy myśleli, że zrobił to z powodu dziecka, czyli ciebie, ale podpytałam i każdy, kto ich widział, mógł stwierdzić, że oni po prostu się kochali.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Słuchał jak zaczarowany wszystkiego, o czym opowiadała mu Indiana. Jego matka musiała być raczej lubianą postacią w szkole, skoro wszędzie było jej pełno. Wesoła, uśmiechnięta i zakochana w jego ojcu... Pokojówka, która zdobywa serce milionera. Kurwa, historia jak z bajki. Szkoda tylko, że skończyła się cholernie źle. Nagle tajemnica dotycząca matki, zaczęła mu cholernie ciążyć.
- Kochali się... - uśmiechnął się krzywo, powtarzając ostatnie słowa kuzynki. Nie potrafił w to uwierzyć. Nie po tym, jak od dawien dawna żre się z ojcem i nie po tym co ten człowiek zrobił jego matce. To już na bank nie była miłość. - Cieszę się, że mówisz mi to wszystko, fajnie jest dowiedzieć się czegoś nowego, Indiano. Problem polega na tym, że... ze strony mojego ojca nie chodzi zapewne o bolesne wspomnienia. Nie potrafię w to uwierzyć. Ja i on... na palcach jednej ręki potrafię pokazać ci ilość dni, w których naprawdę się zgadzaliśmy, a od dnia, kiedy rozstałem się z Carly... Nie mamy ze sobą kontaktu. On nie dzwoni, ja nie mam zamiaru. Obawiam się również, że nie prędko poznasz wuja...
- Kochali się... - uśmiechnął się krzywo, powtarzając ostatnie słowa kuzynki. Nie potrafił w to uwierzyć. Nie po tym, jak od dawien dawna żre się z ojcem i nie po tym co ten człowiek zrobił jego matce. To już na bank nie była miłość. - Cieszę się, że mówisz mi to wszystko, fajnie jest dowiedzieć się czegoś nowego, Indiano. Problem polega na tym, że... ze strony mojego ojca nie chodzi zapewne o bolesne wspomnienia. Nie potrafię w to uwierzyć. Ja i on... na palcach jednej ręki potrafię pokazać ci ilość dni, w których naprawdę się zgadzaliśmy, a od dnia, kiedy rozstałem się z Carly... Nie mamy ze sobą kontaktu. On nie dzwoni, ja nie mam zamiaru. Obawiam się również, że nie prędko poznasz wuja...
Re: VIP Room - 350
Zdziwiła się, kiedy Sergio zaczął jej opowiadać o swoich relacjach z ojcem. Naprawdę było aż tak źle? Przecież mieli tylko siebie, powinni być bardziej zżyci! Co się między nimi stało? Dlaczego tak jest? No i nie ma co, szkoda, że nieprędko go pozna, ale co tu dużo mówić, planowała tu zostać na dłużej, więc może kiedyś się nadarzy reakcja. Ciekawe jak na nią zareaguje. O tym, że Sergio próbował z nimi nawiązać kontakt, wiedziała, ale nie pamiętała, by wuj kiedykolwiek wyszedł z taką inicjatywą. A może po prostu jej tego nie powiedzieli i tyle.
- Wiesz... W kopercie jest jedna fotka, na której jesteście we trójkę i jakoś tak.. Nie mnie to osądzać, ale nie wyglądał, jakby udawał. - Zawahała się. Zrozumiała w lot, że ojciec Sergia mógł być dla niego nie najmilszym tematem. Postanowiła jednak zaryzykować. - W ogóle ze sobą nie rozmawiacie? Zawsze się tak nie dogadywaliście? - spytała z troską. Wychowywać się bez matki i kłócić się z ojcem... Sergiowi musiało nie być łatwo.
- Wiesz... W kopercie jest jedna fotka, na której jesteście we trójkę i jakoś tak.. Nie mnie to osądzać, ale nie wyglądał, jakby udawał. - Zawahała się. Zrozumiała w lot, że ojciec Sergia mógł być dla niego nie najmilszym tematem. Postanowiła jednak zaryzykować. - W ogóle ze sobą nie rozmawiacie? Zawsze się tak nie dogadywaliście? - spytała z troską. Wychowywać się bez matki i kłócić się z ojcem... Sergiowi musiało nie być łatwo.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Czuł, że Indiana zapyta o jego ojca. Nie lubił tego tematu, ale nie chciał się przed nią z tego wymigiwać. Może jak się wygada, poczuje się lepiej? Może zejdzie z niego to całe powietrze...
- Od kiedy pamiętam, nigdy nie dogadywałem się z ojcem - powiedział, spoglądając w kierunku koperty leżącej na stole. - Nie potrafił się mną zająć. Nie potrafił usiąść, pobawić się z synem, który pragnął uwagi, ciągle tylko, spotkania biznesowe, podróże, ta cholerna pogoń za pieniądzem... w tym wszystkim nie było czasu dla syna, którym mogły się przecież zająć niańki. Miał na głowie całe mnóstwo interesów, udzielał się społecznie, tylko mu zawadzałem. Kiedy pytałem o mamę, kiedy prosiłem by został ze mną choć chwile, zawsze zbywał mnie pieniędzmi. W pewnym momencie miałem już tego dość. Uciekłem z domu, wdałem się w nieciekawe towarzystwo... nie było mnie dość długo. Przyszła taka chwila, że odciął mi dopływ gotówki, by zmusić mnie do powrotu. Widział, że jak zostanę bez środków do życia, to prędzej czy później wrócę do domu. Potem zmusił mnie do pójścia na studia. Nie chciałem iść, ale poszedłem, bo przekonał mnie jeden z moich przyjaciół, który notabene od dawna już nie żyje. Potem, wyszło jakoś tak, że zacząłem dogadywać się z ojcem... choć raczej można było to nazwać brakiem kłótni. Zacząłem pomagać mu w firmie, a on zaczął doceniać moją pomoc. I właśnie wtedy, kiedy zaczynało się to wszystko coraz bardziej klarować, poznałem Carly. Szybko mnie zauroczyła, a ojciec... po raz pierwszy mnie pochwalił. Nie miało dla niego znaczenia, że ona nie ma góry forsy, zwyczajnie dał mi wolną rękę i kazał cieszyć się szczęściem. Zanim miał miejsce napad na rezydencję, poznał moją byłą, gdyż sam nalegał na spotkanie, a potem... wszystko było nawet dobrze, dopóki nie odkryłem co się stało. Zrobiłem straszną burdę w klubie, przywaliłem tamtemu gościowi... Tamtego wieczoru rozbiłem swoje auto, mało nie ginąc w wypadku... - westchnął ciężko, czując, że zaczyna ściskać go w gardle. - Co z tego, że stanął za mną przed całym światem, jak potem na osobności potraktował mnie jak śmiecia. Zupełnie jakbym... Nie był jego synem. Odegrał swoją rolę przed kamerami i powycierał mną podłogę... Już po tym włamaniu zaczęło się między nami psuć, ale to, co się stało póżniej... Nigdy nie zapomnę jego słów, choć cholernie chce je zapomnieć... - dodał, wstając z kanapy. Podszedł do stołu i zacisnął dłonie na oparciu krzesła, czując jak wewnątrz znów potwornie go boli to wszystko co się stało. - Wczoraj wyszedłem z mieszkania, pierwszy raz od półtora tygodnia... - mówił stojąc tyłem do kuzynki. - Wiedział przez co przechodzę, nie pofatygował się by zadzwonić choć raz... Nienawidzę go, Indiano. I nie wiem czy kiedykolwiek mu wybaczę to całe cierpienie, przez które muszę przez niego przechodzić - dodał, jeszcze mocniej zaciskając palce na oparciu krzesła. Nie miał pojęcia, że będzie potrafił się tak odsłonić i czuł się przez to kompletnie obdarty z jakiejkolwiek godności.
- Od kiedy pamiętam, nigdy nie dogadywałem się z ojcem - powiedział, spoglądając w kierunku koperty leżącej na stole. - Nie potrafił się mną zająć. Nie potrafił usiąść, pobawić się z synem, który pragnął uwagi, ciągle tylko, spotkania biznesowe, podróże, ta cholerna pogoń za pieniądzem... w tym wszystkim nie było czasu dla syna, którym mogły się przecież zająć niańki. Miał na głowie całe mnóstwo interesów, udzielał się społecznie, tylko mu zawadzałem. Kiedy pytałem o mamę, kiedy prosiłem by został ze mną choć chwile, zawsze zbywał mnie pieniędzmi. W pewnym momencie miałem już tego dość. Uciekłem z domu, wdałem się w nieciekawe towarzystwo... nie było mnie dość długo. Przyszła taka chwila, że odciął mi dopływ gotówki, by zmusić mnie do powrotu. Widział, że jak zostanę bez środków do życia, to prędzej czy później wrócę do domu. Potem zmusił mnie do pójścia na studia. Nie chciałem iść, ale poszedłem, bo przekonał mnie jeden z moich przyjaciół, który notabene od dawna już nie żyje. Potem, wyszło jakoś tak, że zacząłem dogadywać się z ojcem... choć raczej można było to nazwać brakiem kłótni. Zacząłem pomagać mu w firmie, a on zaczął doceniać moją pomoc. I właśnie wtedy, kiedy zaczynało się to wszystko coraz bardziej klarować, poznałem Carly. Szybko mnie zauroczyła, a ojciec... po raz pierwszy mnie pochwalił. Nie miało dla niego znaczenia, że ona nie ma góry forsy, zwyczajnie dał mi wolną rękę i kazał cieszyć się szczęściem. Zanim miał miejsce napad na rezydencję, poznał moją byłą, gdyż sam nalegał na spotkanie, a potem... wszystko było nawet dobrze, dopóki nie odkryłem co się stało. Zrobiłem straszną burdę w klubie, przywaliłem tamtemu gościowi... Tamtego wieczoru rozbiłem swoje auto, mało nie ginąc w wypadku... - westchnął ciężko, czując, że zaczyna ściskać go w gardle. - Co z tego, że stanął za mną przed całym światem, jak potem na osobności potraktował mnie jak śmiecia. Zupełnie jakbym... Nie był jego synem. Odegrał swoją rolę przed kamerami i powycierał mną podłogę... Już po tym włamaniu zaczęło się między nami psuć, ale to, co się stało póżniej... Nigdy nie zapomnę jego słów, choć cholernie chce je zapomnieć... - dodał, wstając z kanapy. Podszedł do stołu i zacisnął dłonie na oparciu krzesła, czując jak wewnątrz znów potwornie go boli to wszystko co się stało. - Wczoraj wyszedłem z mieszkania, pierwszy raz od półtora tygodnia... - mówił stojąc tyłem do kuzynki. - Wiedział przez co przechodzę, nie pofatygował się by zadzwonić choć raz... Nienawidzę go, Indiano. I nie wiem czy kiedykolwiek mu wybaczę to całe cierpienie, przez które muszę przez niego przechodzić - dodał, jeszcze mocniej zaciskając palce na oparciu krzesła. Nie miał pojęcia, że będzie potrafił się tak odsłonić i czuł się przez to kompletnie obdarty z jakiejkolwiek godności.
Re: VIP Room - 350
Indi słuchała go z rosnącym zdumieniem, kiedy opowiadał o jego relacjach z ojcem. Była pewna, że nie zmyślał, bo czemu miałby? Widać było jak na dłoni, że nie było łatwo mu o tym mówić i pewnie równie niełatwo było w ogóle zdecydować, by jej zaufać i jej o tym wszystkim powiedzieć. A jednak okazał jej zaufanie i wyznał jej coś, co sprawiło, że jej opinia na temat jego ojca zaczęła się zmieniać diametrialnie. Dlaczego tak się zachowywał? Dlaczego nie potrafił zająć się swoim synem jak należy, dlaczego nie wspierał go jak na ojca przystało? Czy to przez śmierć cioci? To go tak zmieniło? Nie rozumiała tego, w końcu Sergio był najważniejszym, co pozostawiła po sobie jego żona! A on to odtrącił na własne życzenie.
- Ja... Tak mi przykro - wyszeptała, nie wiedząc tak po prawdzie, co jeszcze mogła powiedzieć. Wciąż była w szoku. - Nie wiedziałam, że tak wyglądają relacje między wami... Pewnie nie wiele tu mogę... Ale jeśli mogłabym ci jakoś pomóc, to wal śmiało. Choć nie wiem, co mogłabym dla ciebie zrobić -przyznała zakłopotana. Patrzyła na niego przez chwilę, po czym wstała i podeszła do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Żałuję, że właśnie w takiej chwili słowa mnie zawodzą - dodała ze smutkiem. Niestety, nie miała pojęcia, co by mogła dla niego zrobić. A pomyśleć, że na tamtym zdjęciu wyglądali jak szczęśliwa rodzina!
- Ja... Tak mi przykro - wyszeptała, nie wiedząc tak po prawdzie, co jeszcze mogła powiedzieć. Wciąż była w szoku. - Nie wiedziałam, że tak wyglądają relacje między wami... Pewnie nie wiele tu mogę... Ale jeśli mogłabym ci jakoś pomóc, to wal śmiało. Choć nie wiem, co mogłabym dla ciebie zrobić -przyznała zakłopotana. Patrzyła na niego przez chwilę, po czym wstała i podeszła do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Żałuję, że właśnie w takiej chwili słowa mnie zawodzą - dodała ze smutkiem. Niestety, nie miała pojęcia, co by mogła dla niego zrobić. A pomyśleć, że na tamtym zdjęciu wyglądali jak szczęśliwa rodzina!
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio powolnym ruchem wyjął zdjęcia z koperty i bez słowa rozłożył je na stole. Nagle natknął się na fotografię o której wspomniała Indiana. Młody ojciec, matka i on, świeżo narodzony, nie świadomy tego, jakie pojebane życie go czeka. Zamknął oczy, czując, że znów zbiera mu się na płacz. Czując dłoń kuzynki na ramieniu, westchnął ciężko i zacisnął mocniej powieki, cudem powstrzymując się od pokazania jej kolejnych łez.
- Naprawdę, wystarczy, że tu jesteś, Indiano - powiedział cicho, po czym odwrócił się w jej stronę i objął ją mocno. - Wyobraź sobie, że jesteś teraz jedyną rodziną, z którą utrzymuję normalny kontakt... A przynajmniej chciałbym utrzymywać. Mam nadzieję, że to się nie zmieni w przyszłości, nie chciałbym... nie chciałbym być wrogiem całej swojej rodziny. Nie chciałbym być twoim wrogiem... Tylko ty mi zostałaś, kuzynko.
- Naprawdę, wystarczy, że tu jesteś, Indiano - powiedział cicho, po czym odwrócił się w jej stronę i objął ją mocno. - Wyobraź sobie, że jesteś teraz jedyną rodziną, z którą utrzymuję normalny kontakt... A przynajmniej chciałbym utrzymywać. Mam nadzieję, że to się nie zmieni w przyszłości, nie chciałbym... nie chciałbym być wrogiem całej swojej rodziny. Nie chciałbym być twoim wrogiem... Tylko ty mi zostałaś, kuzynko.
Re: VIP Room - 350
Wrogiem? Niby dlaczego miałaby zostać jego wrogiem? W końcu nie po to przebyła całą Amerykę wbrew woli matki, przybywając do miasta, którego kompletnie nie zna, by szukać kuzyna, którego znała tylko z mediów. Chciała, by byli najprawdziwszą rodziną, chciała, by się spotkali i lepiej poznali, żeby się polubili i zaprzyjaźnili. Żeby mogli sobie zaufać. Odwzajemniła jego uścisk, zamykając oczy. Miała nadzieję, że to powstrzyma łzy, które zaczęły się zbierać w jej oczach po słowach, które właśnie usłyszała. Już w restauracji jej się zbierało na płacz, ale się powstrzymała, teraz nie dała rady. Poczuła jak słona kropla spływa po jej policzku wbrew jej woli.
- Nie mam najmniejszego zamiaru być twoim wrogiem, Sergio - odparła cicho, pociągając nosem. - I jasne, że będziemy utrzymywać kontakt. Teraz, kiedy cię w końcu znalazłam, nie myśl, że się prędko ode mnie uwolnisz - zachichotała. - Rodzina powinna się wspierać i właśnie to będziemy robić.
- Nie mam najmniejszego zamiaru być twoim wrogiem, Sergio - odparła cicho, pociągając nosem. - I jasne, że będziemy utrzymywać kontakt. Teraz, kiedy cię w końcu znalazłam, nie myśl, że się prędko ode mnie uwolnisz - zachichotała. - Rodzina powinna się wspierać i właśnie to będziemy robić.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Kiedy usłyszał, że Indiana podciąga nosem, pogładził ją dłonią po plecach, starając się w ten sposób uspokoić i ją i siebie. Wprawdzie nie wiedział kogo bardziej. Uśmiechnął się, choć nie mogła teraz tego zobaczyć i znów westchnął czując, jak zaczyna go ogarniać ulga. Powiedział jej o wszystkim co w sobie dusił i naprawdę poczuł się z tym lepiej. Tak, jak wtedy, gdy po raz pierwszy otworzył się przed Domem. To było naprawdę niesamowite uczucie, które pomogło mu opanować wszelkie emocje. Delikatnie odsunął się od dziewczyny, wypuszczając ją z ramion i uśmiechnął się niepewnie. Fajnie było wiedzieć, że ma się kogoś w rodzinie, kto traktuje go naprawdę poważnie. Będzie musiał koniecznie przedstawić Indianę reszcie paczki. Na pewno ją polubią tak samo jak on.
- Masz rację, rodzina powinna się wspierać... - powtórzył tuż za nią, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. W jednej chwili przypomniał sobie, że przecież zamówił im obiad do pokoju. Przetarł oczy rękoma i ruszył by odebrać jedzenie. Kiedy to zrobił, postawił tacę na stole i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. - Może... porozmawiamy przy jedzeniu? Szkoda żeby się zmarnowało, a pewnie jesteś głodna..
- Masz rację, rodzina powinna się wspierać... - powtórzył tuż za nią, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. W jednej chwili przypomniał sobie, że przecież zamówił im obiad do pokoju. Przetarł oczy rękoma i ruszył by odebrać jedzenie. Kiedy to zrobił, postawił tacę na stole i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. - Może... porozmawiamy przy jedzeniu? Szkoda żeby się zmarnowało, a pewnie jesteś głodna..
Re: VIP Room - 350
Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy poczuła, jak gładzi delikatnie jej plecy, pewnie po to, by ukoić nieco jej nerwy. Westchnęła cicho. To było naprawdę miłe. Poza tym w końcu zaczęła go poznawać tak na poważnie. To co jej wyznał niesamowicie nią wstrząsnęło, w życiu by się nie spodziewała takiej historii, nie sądziła, że wuj traktuje swojego syna w taki sposób. Nikt nie rodzi się dobrym ojcem, ale on się nawet nie starał! Nagle totalnie przestała myśleć o tym, by go kiedyś spotkać. Tak po prawdzie i tak najbardziej zależało jej na tym, by poznać Sergia i ten cel osiągnęła. Na dodatek będzie miała szansę udowodnić mu, że nie cała jego rodzina jest zła, że jest ktoś, kogo on szczerze obchodzi. Cieszyło ją, że zamierzał kontynuować znajomość z nią. Kiedy się od niej odsunął, odwzajemniła jego niepewny uśmiech. Nie skomentowała jednak w żaden sposób jego słów, bo ktoś zapukał do drzwi. Na śmierć zapomniała o obiedzie! W sumie przy takich rewelacjach, to nie dziwota.
- Przyznaję, jestem głodna jak wilk - stwierdziła wesoło. Nachyliła się nad talerzem i wciągnęła zapach jedzenia. - Mmm, cudownie pachnie. Wiesz, tak się stresowałam naszym spotkaniem, że ledwo co przełknęłam śniadanie - zdradziła z zakłopotaniem, siadając przy stole, nie spuszczając oczu z Sergia.
- Przyznaję, jestem głodna jak wilk - stwierdziła wesoło. Nachyliła się nad talerzem i wciągnęła zapach jedzenia. - Mmm, cudownie pachnie. Wiesz, tak się stresowałam naszym spotkaniem, że ledwo co przełknęłam śniadanie - zdradziła z zakłopotaniem, siadając przy stole, nie spuszczając oczu z Sergia.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio usiadł naprzeciwko Indiany i chwycił za sztućce. Sam zdążył zgłodnieć od rana, ale był tak nabuzowany tymi wszystkimi emocjami, że nawet nie myślał o jedzeniu, dopóki nie zobaczył obiadu, który zamówił. Odkorkował butelkę wina i nalał im do lampek, stawiając je na stole.
- I jak wypadłem w twoich oczach? - zapytał, biorąc kęsa ryby. - Spodziewałaś się... mnie takiego, jakiego mnie poznałaś, czy może typowego plejboja, który przetrwania pieniądze na dziewczyny, imprezy i drogie zabawki? Bo tak po prawdzie, ludzie widzą mnie właśnie w takiej odsłonie. Beztroski dzieciak, bawiący się za ciężko zarobione pieniądze ojca, który od zawsze znosi jego wybryki - wziął kolejnego kęsa i uśmiechnął się do kuzynki. - Prawdę mówiąc, jestem ciekaw, co o mnie myślałaś przez te wszystkie lata. Pewnie nie jedno widziałaś w telewizji - dodał, kiedy przełknął zawartość ust.
- I jak wypadłem w twoich oczach? - zapytał, biorąc kęsa ryby. - Spodziewałaś się... mnie takiego, jakiego mnie poznałaś, czy może typowego plejboja, który przetrwania pieniądze na dziewczyny, imprezy i drogie zabawki? Bo tak po prawdzie, ludzie widzą mnie właśnie w takiej odsłonie. Beztroski dzieciak, bawiący się za ciężko zarobione pieniądze ojca, który od zawsze znosi jego wybryki - wziął kolejnego kęsa i uśmiechnął się do kuzynki. - Prawdę mówiąc, jestem ciekaw, co o mnie myślałaś przez te wszystkie lata. Pewnie nie jedno widziałaś w telewizji - dodał, kiedy przełknął zawartość ust.
Re: VIP Room - 350
I co ona miała mu powiedzieć? "Takiego kuzyna sobie wymarzyłam" czy może "Spodziewałam się totalnego rozpieszczone plejboja, a spotkałam ciebie"? Chyba powinna wybrać coś pomiędzy. Spróbował nieco cielęciny i musiała stwierdzić, że jeszcze nigdy nie jadła niczego równie pysznego. Wygląda na to, że ten hotel miał wysokie standardy również w kuchni.
- Wiesz, o samym twoim istnieniu dowiedziałam się ledwie parę lat temu i przyznaję, że cała moja wiedza o tobie pochodziła z gazet, telewizji i internetu. Co prawda już wtedy bardzo chciałam cię poznać, ale trochę się bałam, że mi nie uwierzysz, albo nawet na mnie nie spojrzysz tylko machniesz ręką. Dopiero z czasem przybyło mi w głowie trochę oleju i pomyślałam, że jak mam cię prosić o szansę, skoro ja ci nie próbuję dawać żadnej? Wtedy zaczęłam patrzeć na to wszystko trochę z przymrużeniem oka, więcej uwagi przykładając do tego, by próbować rozgryźć, co jest prawdą, a co dziennikarską fikcją i podpuchą.. Kilka tygodni temu pojawił się wywiad z tobą i tą dziennikarką, u której dzisiaj byłam. Wydawałeś się być zupełnie inną osobą niż opisywano jak dotąd i chyba to przeważyło. Chciałam cię poznać i przekonać się, jaki jesteś naprawdę, choć wciąż się bałam, że mi nie uwierzysz albo coś. Znikąd pojawia się jakaś obca laska i próbuje ci wmówić, że jest twoją kuzynką. Nie zdziwiłoby mnie, gdybyś pomyślał, że się czaję na twoją kasę, ale uznałam, że ci udowodnię, że tak nie jest. Kiedy zgodziłeś się na spotkanie, myślałam, że zrobię dziurę w suficie - zaśmiała się, wracając do jedzenia.
- Wiesz, o samym twoim istnieniu dowiedziałam się ledwie parę lat temu i przyznaję, że cała moja wiedza o tobie pochodziła z gazet, telewizji i internetu. Co prawda już wtedy bardzo chciałam cię poznać, ale trochę się bałam, że mi nie uwierzysz, albo nawet na mnie nie spojrzysz tylko machniesz ręką. Dopiero z czasem przybyło mi w głowie trochę oleju i pomyślałam, że jak mam cię prosić o szansę, skoro ja ci nie próbuję dawać żadnej? Wtedy zaczęłam patrzeć na to wszystko trochę z przymrużeniem oka, więcej uwagi przykładając do tego, by próbować rozgryźć, co jest prawdą, a co dziennikarską fikcją i podpuchą.. Kilka tygodni temu pojawił się wywiad z tobą i tą dziennikarką, u której dzisiaj byłam. Wydawałeś się być zupełnie inną osobą niż opisywano jak dotąd i chyba to przeważyło. Chciałam cię poznać i przekonać się, jaki jesteś naprawdę, choć wciąż się bałam, że mi nie uwierzysz albo coś. Znikąd pojawia się jakaś obca laska i próbuje ci wmówić, że jest twoją kuzynką. Nie zdziwiłoby mnie, gdybyś pomyślał, że się czaję na twoją kasę, ale uznałam, że ci udowodnię, że tak nie jest. Kiedy zgodziłeś się na spotkanie, myślałam, że zrobię dziurę w suficie - zaśmiała się, wracając do jedzenia.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
- Jeśli mam być szczery... - powiedział, na chwilę odrywając się od jedzenia. - To przejechałem się już na ludziach tyle razy, że myśl o tym, że może chcesz tylko pieniędzy, było pierwszą jaka nasunęła mi się do głowy, kiedy tylko Victoria do mnie zadzwoniła. Ale nie martw się, już dawno przestałem tak myśleć, a co ważne, uważam, że jesteś naprawdę niesamowita, że odważyłaś się na taki krok. Dotrzeć do mnie na pewno nie było łatwo, do tego wszędzie kłody pod nogi. To było bardzo odważne, przecież mogłem nawet nie chcieć się spotkać. Nie pracujesz czasem w policji? - zaśmiał sie, wracając do jedzenia. - Bo jeśli nie, to z taką charyzmą powinnaś koniecznie wybrać sobie jakiś zawód, gdzie mogłabyś tę charyzmę wykorzystać - napił się wina i odstawił lampkę na stół. - W ogóle tak ciągle gadamy o mnie... może opowiedz mi coś o sobie, chętnie posłucham - dodał, z uśmiechem. Już teraz miał wrażenie, że nie minie zbyt wiele czasu zanim się ze sobą zżyją.
Re: VIP Room - 350
Nawet nie miał pojęcia jak bardzo jej ulżyło, kiedy powiedział, że nie myśli, że przyjechała po jego forsę. Stan jego konta totalnie jej wisiał i naprawdę martwiła się, że Sergio mógł jej nie uwierzyć. Ale uwierzył. Gdy zaczął mówić, jaka to ona niesamowita, zarumieniła się delikatnie. Kompletnie nie spodziewała się usłyszeć takich słów od niego.
- Nie... Nie sądzę, bym była taka niesamowita, jak mówisz - bąknęła, upijając łyk wina w nadziei na odzyskanie animuszu. Nigdy takiego nie piła. Nie był to supermarketowy trunek za dziesięć dolców. - Chociaż przyznaję, nie było mi łatwo spakować manatki i wyjechać na drugi koniec kraju. Ach, a Victorii Evans to chyba powinnam wysłać kwiaty - zachichotała. - Była moją ostatnią opcją. Żałuję, że nie poszłam do niej w pierwszej kolejności. - Zaśmiała się, słysząc, że z jej charyzmą powinna pracować w policji. W sumie to niewiele się pomylił. - Właściwie to byłeś całkiem blisko. Szkolę się na wojskowego pilota. Najpierw uczyłam się teorii w bazie w Nowym Jorku, ale poprosiłam o przeniesienie tutaj. - W jej oczach od razu pojawił się błysk, jak za każdym razem, gdy o tym mówiła. Tak, nigdy nie miała wątpliwości, ze dobrze wybrała. Musi zostać tym pilotem, po prostu musi. Wróciła do jedzenia, ale kiedy poprosił, by coś mu o sobie powiedziała, odłożyła widelec. - A co konkretnie chciałbyś o mnie wiedzieć? - spytała z zaciekawieniem. Jej życie było nudne, więc nie bardzo wiedziała, co by mu mogła powiedzieć.
- Nie... Nie sądzę, bym była taka niesamowita, jak mówisz - bąknęła, upijając łyk wina w nadziei na odzyskanie animuszu. Nigdy takiego nie piła. Nie był to supermarketowy trunek za dziesięć dolców. - Chociaż przyznaję, nie było mi łatwo spakować manatki i wyjechać na drugi koniec kraju. Ach, a Victorii Evans to chyba powinnam wysłać kwiaty - zachichotała. - Była moją ostatnią opcją. Żałuję, że nie poszłam do niej w pierwszej kolejności. - Zaśmiała się, słysząc, że z jej charyzmą powinna pracować w policji. W sumie to niewiele się pomylił. - Właściwie to byłeś całkiem blisko. Szkolę się na wojskowego pilota. Najpierw uczyłam się teorii w bazie w Nowym Jorku, ale poprosiłam o przeniesienie tutaj. - W jej oczach od razu pojawił się błysk, jak za każdym razem, gdy o tym mówiła. Tak, nigdy nie miała wątpliwości, ze dobrze wybrała. Musi zostać tym pilotem, po prostu musi. Wróciła do jedzenia, ale kiedy poprosił, by coś mu o sobie powiedziała, odłożyła widelec. - A co konkretnie chciałbyś o mnie wiedzieć? - spytała z zaciekawieniem. Jej życie było nudne, więc nie bardzo wiedziała, co by mu mogła powiedzieć.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Słuchał jej z uwagą, powoli kończąc swój posiłek. Widział, że kiedy zaczęła mówić o swojej pasji, od razu się rozpromieniła. Pilot wojskowy? No, to nie byle jaki zawód, Indiana mierzyła naprawdę wysoko, a z taką charyzmą miała dużą szansę na spełnienie swoich marzeń. Była śliczna, młoda i widać było jak na dłoni co takiego chce w życiu robić, a on... On tak po prawdzie nie robił niczego konkretnego. To, że pomagał w firmie ojcu, nie było zajęciem jego marzeń.
- Victoria to dobra dusza - uśmiechnął się lekko, kiedy wspomniała o dziewczynie przyjaciela. Dobrze, że zakopali topór wojenny, jednak wciąż nie był przekonany do tego, by udzielać jakichkolwiek wywiadów w najbliższym czasie. No cóż, pewnie jeszcze sporo wody upłynie w rzece...
- Właściwie, to powiedziałaś mi w tej chwili już bardzo wiele na swój temat - dodał, odkładając widelec i nóż na pusty talerz. - Wojsko, co? Nie powiem, zaskoczyło mnie to bardzo pozytywnie i w sumie podziwiam cię, za taką determinację. Ja mimo wszystko nie potrafiłbym się odnaleźć w czymś takim. Już samo to, czyni cię niesamowitą, większość kobiet wolałoby leżeć i pachnieć zamiast pracować - znów się uśmiechnął. Indiana była wyjątkowo pozytywną osobą, a on cholernie zazdrościł jej tego optymizmu i anonimowości. Mogła pokierować swoim życiem jak chciała i nikt nie błyskał jej fleszem w oczy, przy każdej możliwej okazji. - W ogóle, jak na to wszystko zapatrywali się rodzice? Pozytywnie czy całkiem odwrotnie? Sam byłbym zaskoczony, gdyby mi córka oznajmiła, że chce być pilotem wojskowym, to raczej niecodzienne zajęcie - zapytał, na chwilę przenosząc wzrok na zdjęcia leżące na stole. Ciekawiło go, co by powiedziała jego matka, na to, jak potoczyło się jego życie.
- Victoria to dobra dusza - uśmiechnął się lekko, kiedy wspomniała o dziewczynie przyjaciela. Dobrze, że zakopali topór wojenny, jednak wciąż nie był przekonany do tego, by udzielać jakichkolwiek wywiadów w najbliższym czasie. No cóż, pewnie jeszcze sporo wody upłynie w rzece...
- Właściwie, to powiedziałaś mi w tej chwili już bardzo wiele na swój temat - dodał, odkładając widelec i nóż na pusty talerz. - Wojsko, co? Nie powiem, zaskoczyło mnie to bardzo pozytywnie i w sumie podziwiam cię, za taką determinację. Ja mimo wszystko nie potrafiłbym się odnaleźć w czymś takim. Już samo to, czyni cię niesamowitą, większość kobiet wolałoby leżeć i pachnieć zamiast pracować - znów się uśmiechnął. Indiana była wyjątkowo pozytywną osobą, a on cholernie zazdrościł jej tego optymizmu i anonimowości. Mogła pokierować swoim życiem jak chciała i nikt nie błyskał jej fleszem w oczy, przy każdej możliwej okazji. - W ogóle, jak na to wszystko zapatrywali się rodzice? Pozytywnie czy całkiem odwrotnie? Sam byłbym zaskoczony, gdyby mi córka oznajmiła, że chce być pilotem wojskowym, to raczej niecodzienne zajęcie - zapytał, na chwilę przenosząc wzrok na zdjęcia leżące na stole. Ciekawiło go, co by powiedziała jego matka, na to, jak potoczyło się jego życie.
Ostatnio zmieniony przez Ruda dnia Sro Paź 24 2018, 01:22, w całości zmieniany 1 raz
Re: VIP Room - 350
Uśmiechnęła się, słysząc komplementy, jakie jej prawił, choć tak po prawdzie w ogóle się ich nie spodziewała i musiała przyznać, że słyszała je dość rzadko, w końcu nie każdy popierał jej wybór ścieżki zawodowej. Nie uważała się za kogoś niezwykłego ani nic w tym stylu, ale to, że Sergio, na którego zdaniu bardzo jej zależało, myślał o niej w ten sposób, bardzo jej schlebiało. Również skończyła swój posiłek i odłożyła sztućce na talerz, dobijając wino z kieliszka.
- Myślę, że po prostu miałam szczęście i dość wcześnie zdecydowałam o tym, co chcę robić w przyszłości, a byłam na tyle uparta, że nie dało się mnie od tego odwieść, choć wielu próbowało - stwierdziła z rozbawieniem. - Praktycznie wszyscy w rodzinie byli przeciw, uważając, że niepotrzebnie wymyślam i mogę sobie znaleźć normalną pracę. No bo gdzie kobiecie do woja - przewróciła oczami na to staroświeckie myślenie. Strasznie ją denerwowało, kiedy skreślano ją już na wstępie, nie dając jej okazji, by się wykazała. Jeszcze im wszystkim pokaże! - Najbardziej przeciwna była mama. Tato oficjalnie też, ale po cichu za jej plecami trzymał za mnie kciuki. Nawet mi się dołożył do wyjazdu - dodała, uśmiechając się na to wspomnienie. Ojciec zawsze ją wspierał i w nią wierzył. Dzięki niemy była teraz w tym miejscu, w apartamencie swojego kuzyna z perspektywą szkolenia w bazie wojskowej. - Jedno marzenie mi się właśnie spełniło, może następne też się spełni i dostanę licencję - uśmiechnęła się szeroko. - A ty? Pomagasz w firmie wuja, prawda? - upewniła się, pamiętając tę informację z wywiadu. - Lubisz to robić czy chciałbyś spróbować czegoś innego? - spytała z zaciekawieniem.
- Myślę, że po prostu miałam szczęście i dość wcześnie zdecydowałam o tym, co chcę robić w przyszłości, a byłam na tyle uparta, że nie dało się mnie od tego odwieść, choć wielu próbowało - stwierdziła z rozbawieniem. - Praktycznie wszyscy w rodzinie byli przeciw, uważając, że niepotrzebnie wymyślam i mogę sobie znaleźć normalną pracę. No bo gdzie kobiecie do woja - przewróciła oczami na to staroświeckie myślenie. Strasznie ją denerwowało, kiedy skreślano ją już na wstępie, nie dając jej okazji, by się wykazała. Jeszcze im wszystkim pokaże! - Najbardziej przeciwna była mama. Tato oficjalnie też, ale po cichu za jej plecami trzymał za mnie kciuki. Nawet mi się dołożył do wyjazdu - dodała, uśmiechając się na to wspomnienie. Ojciec zawsze ją wspierał i w nią wierzył. Dzięki niemy była teraz w tym miejscu, w apartamencie swojego kuzyna z perspektywą szkolenia w bazie wojskowej. - Jedno marzenie mi się właśnie spełniło, może następne też się spełni i dostanę licencję - uśmiechnęła się szeroko. - A ty? Pomagasz w firmie wuja, prawda? - upewniła się, pamiętając tę informację z wywiadu. - Lubisz to robić czy chciałbyś spróbować czegoś innego? - spytała z zaciekawieniem.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Re: VIP Room - 350
Sergio przysłuchiwał się, również dopijając swoje wino. Jakie to było dziwne uczucie, kiedy ktoś opowiadał o swoich wspomnieniach, w których była mowa o rodzicach, a on najzwyczajniej w świecie nie wiedział jak się do tego odnieść. A już do tego, że to ojciec tak mocno ją wspierał...
- W takim razie masz wspaniałego ojca - powiedział, odstawiając pusty kieliszek na stół. Chwycił za zdjęcia i zaczął wolno zbierać je z powrotem do koperty. - I szczerze wierzę, że dostaniesz tę licencję, Indiano, na pewno poszczęści ci się w Los Angeles, jestem tego pewien - dodał, lecz kiedy padło pytanie o pomoc w firmie, Sergio trochę spochmurniał. Nienawidził o tym rozmawiać. - To nie jest szczyt moich marzeń. I w sumie, zaprzepaściłem najlepsze lata mego życia, w których mogłem zdecydować, co chciałbym robić w życiu na poważnie. Zamiast tego, wolałem żyć beztroskim życiem, pomagając ojcu i poświęcając resztę czasu przyjaciołom. Lubię się ścigać i póki co przy tym pozostanę, ale konkretnych planów na przyszłość nie mam, a już tym bardziej takich typu rodzina czy dzieci. Nie wyobrażam sobie siebie w roli ojca czy męża, zwyczajnie się do tego nie nadaję. A tak w ogóle, to chętnie zabrałbym cię kiedyś na takie wyścigi, ale to już jak całkiem wydobrzeję i sprawię sobie konkretny samochód. No i media zejdą mi z głowy. Ci to nie wiedzą, kiedy odpuścić.
- W takim razie masz wspaniałego ojca - powiedział, odstawiając pusty kieliszek na stół. Chwycił za zdjęcia i zaczął wolno zbierać je z powrotem do koperty. - I szczerze wierzę, że dostaniesz tę licencję, Indiano, na pewno poszczęści ci się w Los Angeles, jestem tego pewien - dodał, lecz kiedy padło pytanie o pomoc w firmie, Sergio trochę spochmurniał. Nienawidził o tym rozmawiać. - To nie jest szczyt moich marzeń. I w sumie, zaprzepaściłem najlepsze lata mego życia, w których mogłem zdecydować, co chciałbym robić w życiu na poważnie. Zamiast tego, wolałem żyć beztroskim życiem, pomagając ojcu i poświęcając resztę czasu przyjaciołom. Lubię się ścigać i póki co przy tym pozostanę, ale konkretnych planów na przyszłość nie mam, a już tym bardziej takich typu rodzina czy dzieci. Nie wyobrażam sobie siebie w roli ojca czy męża, zwyczajnie się do tego nie nadaję. A tak w ogóle, to chętnie zabrałbym cię kiedyś na takie wyścigi, ale to już jak całkiem wydobrzeję i sprawię sobie konkretny samochód. No i media zejdą mi z głowy. Ci to nie wiedzą, kiedy odpuścić.
Re: VIP Room - 350
- Tak, tatę mam najlepszego na świecie - zgodziła się, uśmiechając się do swoich wspomnień. Strasznie jej było szkoda, że Sergio nie mógł tego samego powiedzieć o swoim ojcu. To nie było fair, każdy zasługiwał na szczęście i każdy zasługiwał, by być wspieranym przez swoich rodziców, albo chociaż jednego. - Wiesz, jeśli nie lubisz tego co robisz, nigdy nie jest za późno by to zmienić - stwierdziła z pewnością w głosie. - Nie masz sześćdziesiątki na karku, jeszcze wiele może się w twoim życiu zmienić i na wiele sam możesz mieć wpływ - dodała. Była żywym dowodem na to, że warto czasem wziąć sprawy w swoje ręce i iść pod wiatr, bo gra naprawdę bywa warta świeczki. Pokręciła głową, kiedy stwierdził, że nie nadaje się na ojca ani męża. - Powiem ci, że mało kto na dzień dobry uważa, że będzie świetny w tych rolach - zauważyła. - Ale to nikogo nie przekreśla. Życie potrafi płatać figle i naprawdę życzę ci, żebyś znalazł kogoś, kto udowodniłby ci, że się w tej kwestii mylisz. - Sergio zasługiwał na szczęście, na ogromne pokłady szczęścia, które zrekompensowały by mu to całe cierpienie, jakie w życiu doświadczył. Kiedy wspomniał o wyścigach, od razu przypomniała jej się burza w mediach, jaką wywołał półtora tygodnia temu. Najpierw scena w klubie, potem wypadek w nielegalnych wyścigach. Media miały niezłą pożywkę. Pamiętała jak jego ojciec go bronił przed dziennikarzami, a teraz się dowiedziała, że to wszystko było na pokaz. Jak można tak traktować własnego syna? - Nigdy nie byłam na takich wyścigach i chętnie się zabiorę - zgodziła się z uśmiechem. Co prawda fakt, że były nielegalne nie do końca do niej przemawiał, ale to musiał być ważny aspekt w życiu Sergia, a ona chciała poznać go na każdym polu. - Długo to robisz? Ścigasz się? - doprecyzowała, nie kryjąc zainteresowania. Co mogło sprawić, że stał się częścią tej nielegalnej strony Los Angeles? - I co w ogóle powiedzieli lekarze po tamtym wypadku? Mam nadzieję, że obyło się bez niczego poważnego? - spytała z troską. Powinna wcześniej o to zapytać, ale mieli tyle tematów do rozmowy, że ciężko było ustalić priorytety. Poza tym na jej oko Sergio wyglądał dobrze, nie utykał, nie krzywił się z bólu, więc pewnie nie miał żadnych trwałych urazów. Z wiadomości wiedziała, że życie uratowała mu klatka w samochodzie. Gdyby nie to... Lepiej o tym nie myśleć i nie wywoływać złego.
Kędziorek- Admin
- Liczba postów : 1971
Join date : 20/12/2017
Strona 11 z 11 • 1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Strona 11 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach